Państwa arabskie nałożyły sankcje na Katar, oskarżając jego władze o sprzyjanie ruchom terrorystycznym. Teraz prezes linii Akbar al Baker zapewnia, że konkurencja na blokadzie ucierpiała bardziej niż jego firma. Koszty blokady są jednak niemałe. Tylko w roku finansowym 2019 Katarczycy stracili 639 mln dolarów, bo wydatki na paliwo w porównaniu z rokiem 2018 zwiększyły się o 1,3 mld dolarów. Wynikało to z konieczności wydłużenia tras przelotów – samoloty muszą omijać przestrzeń powietrzną Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Egiptu i Arabii Saudyjskiej. Qatar Airways, przyciśnięty do muru, rozwija się tam, gdzie to możliwe i rozbudowuje port przesiadkowy w Dausze. Właśnie dodał trzecią rotację dziennie przez dwa dni w tygodniu na Lotnisko Chopina w Warszawie, uruchomił rejsy do stolicy Botswany Gaborone, wydłużając połączenie prowadzące przez Johannesburg, a w drugiej połowie 2019 roku poleciał z Dauhy do Mogadiszu, Rabatu i Luandy. Łącznie Katarczycy latają do 20 miast w Afryce. A w stolicy Rwandy, Kigali, finansują budowę nowego lotniska, w którym będą mieli 60 procent udziałów. Po Turkish Airlines, który lata w Afryce do 30 miast, katarski przewoźnik ma najbardziej rozwiniętą na tym kontynencie siatkę połączeń.

Katarczycy zamierzają również kontynuować ekspansję w Indiach. Kolejne plany, to więcej miast w Chinach i Ameryce Łacińskiej. W styczniu tego roku kupili też 5 procent chińskich China Southern Airlines.

Straty w działalności bieżącej nie powstrzymują Katarczyków od przejmowania udziałów w innych przewoźnikach. Zgromadzili już 21,43 procent akcji IAG, w skład których wchodzą między innymi British Airways, Iberia i Aer Lingus. Od grudnia 2016 roku mają 10 procent Latam Group i zainwestowali w hongkońską linię Cathay Pacific. Odważnym ruchem było wykupienie 49 procent udziałów we włoskiej Meridianie, która zmieniła nazwę na Air Italy i zapowiedziała otwarcie rejsów do Los Angeles i Nowego Jorku. Amerykańskim przewoźnikom nie spodobało się to, ale nie mogli powstrzymać Air Italy, ponieważ w ramach porozumienia o Otwartym Niebie, linia która w większości należy do podmiotów europejskich, może latać w USA dokąd tylko chce. A ponieważ dostała też sloty na innych lotniskach, rozszerzyła plany na San Francisco i Miami.