Bez pomocy państwa upadną tysiące firm turystycznych

Straty przedsiębiorców turystycznych są nieuniknione i będą ogromne. Teraz toczymy walkę, żeby ich firmy przetrwały najtrudniejszy okres – mówi prezes Polskiej Izby Turystyki i prezes Organizacji Związków Biur Podróży Unii Europejskiej Paweł Niewiadomski.

Publikacja: 09.03.2020 02:00

Bez pomocy państwa upadną tysiące firm turystycznych

Foto: Paweł Niewiadomski kieruje PIT i jednocześnie stoi na czele ECTAA. Fot. Fotorzepa, Robert Gardziński

Filip Frydrykiewicz: Jak pan ocenia wpływ kryzysu wywołanego przez koronawirus na branżę turystyczną?

Paweł Niewiadomski: Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja dotyka całej gospodarki, jednak w wypadku turystyki – jeśli zjawisko będzie się utrzymywać dłużej – to być albo nie być całej branży.

Dziś sytuacja branży jako całości jest bardzo trudna, ale stabilna…

…stabilna?…

…stabilna, co oznacza, że firmy turystyczne, hotele, przewoźnicy jeszcze nie upadają. Jednak brak pomocy ze strony państwa w tej bezprecedensowej w historii turystyki sytuacji, może wywołać niewyobrażalne skutki nie tylko dla kilku tysięcy przedsiębiorców, ale także dla ich klientów i nieobliczalne straty w całej gospodarce około turystycznej.

Mówi pan „branża”, ale przecież pod tym terminem kryje się duża różnorodność biznesów: przewoźnicy autokarowi, przewoźnicy lotniczy, lotniska, hotele i wszystkie inne obiekty noclegowe, biura podróży.

Do tego dodałbym jeszcze znaczne grupy przewodników i pilotów, a także agentów turystycznych, o pracownikach sezonowych nie wspominając. Właśnie wyjątkowość sytuacji polega na tym, że wszystkie te segmenty są zagrożone, bo wszystkie są ze sobą powiązane, jeden zależy od drugiego.

Przy czym jest to branża niezwykle rozproszona, większość stanowią średnie i małe firmy. Szacuje się, że turystyka – bez transportu, liczonego osobno – daje bezpośrednio pracę 700 tysiącom ludzi i przynosi 6-7 procent produktu krajowego brutto, jak podaje Ministerstwo Rozwoju.

Jeszcze kilka tygodni temu polscy przewoźnicy autokarowi byli liderami w Europie w zakresie przewozu grup turystów, szczególnie z Azji, na zlecenie polskich i europejskich touroperatorów. Przyjazdy zagranicznych gości do Polski – w zeszłym roku 21 milionów, co nas lokuje na 19 miejscu na świecie – rosły najszybciej w Europie (nie licząc startujących dopiero w masowej turystyce krajów bałkańskich), a turystyka krajowa wręcz kwitła.

Na wyjazdy zorganizowane przez biura podróży wyjechała w zeszłym roku rekordowa liczba ponad 7,8 miliona turystów.

Większość działających w kraju hoteli należy do polskich przedsiębiorców i polskiego kapitału, mamy ogromną bazę obiektów turystyki sezonowej, tej często dostępnej dla osób mniej zamożnych, mamy jeden z największych w Europie rynków turystyki dzieci i młodzieży – prawie 1,5 miliona uczestniczy co roku samych tylko koloniach i obozach.

Mieliśmy świetnie rozwijający się sektor MICE, czyli podróży biznesowych, incentive travel, kongresów i konferencji.

Już dziś można bez żadnej przesady powiedzieć, że to wszystko przestanie istnieć w mniejszym lub większym zakresie bez natychmiastowej interwencji państwa.

Na czym konkretnie polega problem?

Strach i zarządzenia różnych krajów wywołane rozprzestrzenieniem się koronawirusa spowodowały, że ich klienci rezygnują z podróżowania. Jedni odwołują podróże już zaplanowane, inni wstrzymują się z decyzjami o zakupie nowych.

Wielką niewiadomą jest w najbliższych tygodniach turystyka szkolna, jej szczyt przypada na maj, to główne źródło utrzymania wielu małych organizatorów i niezliczonej liczby sezonowych obiektów noclegowych.

Według mojej oceny straty przedsiębiorców turystycznych są nieuniknione i będą ogromne. Teraz toczymy walkę o to, żeby ich firmy przetrwały najtrudniejszy okres. Oceniam, że potrwa on kilka miesięcy, przy czym trzeba pamiętać, że ze względu na sezonowość naszych działań tegoroczne straty będzie można zacząć odrabiać dopiero za rok.

Powiedział pan, że ucierpią nie tylko przedsiębiorcy, ale i ich klienci.

To proste – jeśli będą upadać firmy, będą rosnąć ceny i będzie maleć wybór i różnorodność usług turystycznych. A po drodze wielu klientów może stracić swoje pieniądze, wpłacone na wyjazdy lub za zakupione bilety.

Akurat strata pieniędzy nie grozi klientom biur podróży. Chroni ich Turystyczny Fundusz Gwarancyjny.

To prawda, jeśli kupili imprezę u legalnie działającego touroperatora, a on stanie się niewypłacalny i na zaspokojenie roszczeń nie wystarczy środków z jego podstawowej gwarancji, wtedy ze swoimi pieniędzmi wkroczy Turystyczny Fundusz Gwarancyjny. Jest tam zgromadzona duża suma, na koniec roku było to 153 miliony złotych.

Klienci o tym wiedzą, więc do nowej sytuacji podchodzą w miarę spokojnie. Ale z punktu widzenia całej gospodarki turystycznej to tylko drobne pocieszenie.

Takie same problemy przeżywają firmy turystyczne w Europie i w połowie świata.

Zgadza się, dlatego już na początku marca Organizacja Związków Biur Podróży Unii Europejskiej (ECTAA) wystąpiła do Komisji Europejskiej z postulatem, aby Unia Europejska przygotowała „wachlarz środków pomocowych dla firm z branży turystycznej najmocniej dotkniętych tą sytuacją, oraz stworzyć warunki dla szybkiej poprawy kondycji branży”.

W piątek wieczorem Polska Izba Turystyki w apelu do premiera opisała sytuację branży turystycznej i przedstawiła dwanaście rozwiązań prawnych i finansowych, które mogłyby jej pomóc. Czy ten dokument nie jest spóźniony. Wcześniej do premiera napisały inne organizacje branżowe.

CZYTAJ: PIT do premiera: Trzeba uspokoić rynek i chronić branżę turystyczną

Nasz list zawiera najpełniejszą, przemyślaną i bardzo konkretną propozycję. Oceniliśmy, że sytuacja jest bezprecedensowa i stanowi takie zagrożenie, że wymagane są działania w pełni profesjonalne. Pracowaliśmy więc nad nimi w specjalnym zespole kryzysowym od dwóch tygodni. Na jego czele stał wiceprezes PIT Andrzej Kindler, który zna bardzo dobrze rynek krajowy. Sianie paniki niczemu nie pomoże, jako branża musimy być profesjonalni, musimy przedstawiać realne propozycje.

Wiemy, że postulatów może być więcej, ale to nie chodzi o listę życzeń. Do naszych postulatów przyłączyły się w weekend Ogólnopolskie Stowarzyszenie Agentów Turystycznych i organizacje reprezentujące sektor MICE. Na razie nie mówimy o neutralizowaniu skutków i strat, mówimy o działaniach potrzebnych do przetrwania, stąd w największym uproszczeniu: powstrzymanie chaosu informacyjnego, utrzymanie płynności finansowej firm, przygotowanie narzędzi odbudowania popytu.

Czy realizacja waszych postulatów uratuje branżę?

Da jej szansę przetrwania kryzysu, oczywiście potrzebny jest szereg bieżących działań administracyjnych. W związku z wieloma niespójnymi lub dającymi fałszywy obraz wypowiedziami i komentarzami w mediach na temat odstępowania od już zawartych umów z biurami podróży, zależy nam na przykład na wyraźnym, autorytatywnym wskazaniu, kiedy i jak zgodnie z ustawą o imprezach turystycznych można tego dokonać, a kiedy trzeba ponieść jednak koszty.

A najważniejsze to wskazywanie konsekwencji konkretnych wypowiedzi czy ostrzeżeń kierowanych przez przedstawicieli władz. Zapewnienie bezpieczeństwa obywateli jest priorytetem, jednak przekaz nie może wywoływać paniki wśród naszych klientów. Każda taka decyzja, czy nawet opinia, ma ogromne skutki finansowe i prawne.

Na dzisiaj minister rozwoju Jadwiga Emilewicz zaprosiła przedstawicieli branży na spotkanie. Co dalej?

Jesteśmy w stałym kontakcie z sekretarzem stanu odpowiedzialnym za turystykę Andrzejem Gutem-Mostowym. Liczę na szybkie podjęcie prac nad naszymi propozycjami i pewnie innymi postulatami, które się pojawią na spotkaniu.

Na pewno czekają nas też dalsze intensywne prace w ECTAA, której jesteśmy członkiem. Ważne są konsultacje z Komisją Europejską, ale i śledzenie rozwiązań, jakie szykują inne kraje dla ochrony swojej branży turystycznej.

W PIT nadal będziemy pracować również nad stanowiskiem prawnym dla członków Izby, dotyczącym konkretnych przypadków anulacji imprez.

I ogólne studzenie paniki.

ZOBACZ TEŻ: Czas na pakiet ratunkowy dla polskiej turystyki

Filip Frydrykiewicz: Jak pan ocenia wpływ kryzysu wywołanego przez koronawirus na branżę turystyczną?

Paweł Niewiadomski: Zdajemy sobie sprawę, że sytuacja dotyka całej gospodarki, jednak w wypadku turystyki – jeśli zjawisko będzie się utrzymywać dłużej – to być albo nie być całej branży.

Pozostało 96% artykułu
Nowe Trendy
Brytyjska branża turystyczna: Brakuje pracowników i zrównoważonej gospodarki
Nowe Trendy
Co piąty turysta przyjechał do Polski z zagranicy. Najwięcej z Niemiec
Nowe Trendy
Minister od turystyki, Piotr Borys, nie zostanie prezydentem
Nowe Trendy
Bruksela sprawdza, czy Google nie łamie prawa, pokazując oferty lotów
Nowe Trendy
Jaki wpływ na gospodarkę ma branża spotkań i wydarzeń? „Wyniki są imponujące”