Nie epidemia, ale panika jaką wywołało pojawienie się koronawirusa w Polsce i na świecie powoduje, że ludzie rezygnują z wyjazdów. Nieważne dokąd i kiedy mieli jechać. To powoduje, że może nawet setki biznesów i tysiące miejsc pracy w turystyce jest zagrożonych.
Kryzys jest bardzo rozległy, dotyka wszystkich grup zawodowych, które na co dzień działają jak naczynia połączone – od przewodników i pilotów turystycznych, firm transportowych, obiektów noclegowych, po touroperatorów, zarówno organizujących wyjazdy za granicę, jak i tych krajowych. Każdy segment turystyki jest dotknięty kryzysem – krajowa, przyjazdowa i wyjazdowa.
Nic więc dziwnego, że w środowisku narasta determinacja, by bronić miejsc pracy i domagać się od władz pomocy, która pozwoli przetrwać złe czasy. Ruch niezadowolonych ogniskuje się wokół dwóch inicjatyw, które przyjęły formę listu do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o zajęcie się problemem.
Pierwsza zareagowała Krakowska Izba Turystyki, niedługo potem w sieci pojawił się list Aliny Dybaś-Grabowskiej, touroperatora i agenta turystycznego. Pod jej petycją podpisało się już prawie 1300 osób. Dzisiaj swój list do premiera ogłosił Polski Związek Organizatorów Turystyki. Kolejny taki dokument szykuje Polska Izba Turystyki.
CZYTAJ: KIT domaga się zmian w ustawie o imprezach turystycznych