Samolot czarterowej linii Enter Air lecący z Las Palmas na Wyspach Kanaryjskich do Warszawy wylądował w piątek wieczorem w Pradze z powodu pasażera, który twierdził, że ma bombę. Jednostka antyterrorystyczna wyprowadziła z pokładu sprawcę alarmu. Pasażerowie zostali ewakuowani.
W sobotę w godzinach porannych Polacy wrócili na pokładzie drugiego samolotu, wysłanego do Pragi przez Enter Air. Po wylądowaniu w Warszawie skarżyli się w rozmowie z dziennikarzami, że na lotnisko w Pradze nie przyjechał do nich nikt od przewoźnika, kilka razy przesuwano godzinę odlotu, a informacje, które otrzymywali były niejasne. - W końcu pojawił się zastępca konsula, który uspokajał ludzi, organizował im jedzenie i koce - mówił jeden z pasażerów.
Zdaniem innego, przewoźnik nie zapewnił pasażerom noclegów i żywności. - Mówili, że mamy hotele i żywność, ale nic nie było załatwione. Ludzie z małymi dziećmi leżeli na podłodze - relacjonował.
Z kolei jedna z kobiet, która była pasażerką samolotu, mówiła, że nie ma pretensji z powodu nocy spędzonej na lotnisku: - Wiem, jak trudno jest zorganizować nocleg w hotelu dla tak wielu ludzi w tak krótkim czasie.
Nie udało się zdobyć komentarza przewoźnika w tej sprawie.