Wśród pasażerów znalazło się 24 z 28 prezesów linii lotniczych należących do sojuszu Star Alliance, w tym prezes LOT-u Rafał Milczarski. Był też prezes Bombardiera Fred Cromer.
Równie szybko i nie powodując nieprzyjemnego ucisku w uszach samolot zszedł z wysokości przelotowej prawie 11 tys. metrów i wylądował na lotnisku w Zurychu. Brawa - zwyczaj znany raczej z pokładów samolotów czarterowych - rozlegały się kilkakrotnie, zwłaszcza z przodu samolotu, gdzie siedzieli prezesi przewoźników. To dobra maszyna na krótkie dystanse, bo szybko osiąga wysokość przelotową. W największej wersji może zabrać 160 pasażerów. Ten właśnie model jest obok boeinga 737 i airbusa 320 neo mocnym kandydatem na liście zakupowej LOT-u.
W najbliższym czasie polski przewoźnik podejmie decyzję, które maszyny chce wziąć w leasing (co najmniej pięć). We flocie LOT-u znajdą się już w pierwszym kwartale 2017 roku.
Pierwszym klientem Bombardiera na te maszyny był kanadyjski przewoźnik Air Canada, w Europie pierwszą linią jest Swiss. CSeries będą latały w siatce Swissa już od 15 lipca. Za sterami samolotu w locie z Dublina do Zurychu siedzieli jeszcze piloci Bombardiera. Również personel pokładowy był kanadyjski.
W centrum operacyjnym Swissa na lotnisku w Zurychu wielki zegar odlicza dni do dostawy pierwszych maszyn Bombardiera w końcu czerwca. Potem w lipcu, sierpniu i wrześniu przewoźnik będzie włączał do floty jedną maszynę miesięcznie. Od października dostawy zwiększą się do dwóch tygodniowo. Stopniowo będą one zastępowały obsługujące dotychczas krótkie trasy Avro RJ100.