Airbus najpierw wspomniał o możliwości uruchomienia prac nad nowym modelem z rodziny A350, teraz przystąpił do wstępnego marketingu w reakcji na niedawne powiększenie rodziny B777. Koncern z USA zyskał akceptację przewoźników znad Zatoki dla swego największego samolotu 2-silnikowego, B777-9 na 406 miejsc, Airbus mógłby skierować swoją ofertę ku liniom, które niekoniecznie muszą potrzebować wyśrubowanych osiągów wymaganych w skrajnych warunkach pogody w regionie Zatoki.
- Ten samolot miałby podobną pojemność i zasięg co B777-9, ale znacznie niższe koszty w przeliczeniu na pojedynczego pasażera. Pokazujemy go teraz liniom lotniczym — ujawnił szef działu sprzedaży John Leahy.
Projekt A350-8000 jest więc nową odsłoną batalii Airbusa z Boeingiem, którą w ostatniej dekadzie oba koncerny toczyły o rynek dużych maszyn 2-silnikowych. Ich wartość w ciągu ostatnich 20 lat była szacowana na 1,9 miliarda dolarów. Przez ten czas zmieniły się jednak priorytety: spadek cen ropy zmniejszył presję na Airbusa, by ulepszył swój 4-silnikowy A380. Jego którego produkcja więc maleje, bo nie ma dość chętnych.
Przewoźnikami, których opinia najprawdopodobniej przesądzi o być albo nie być nowego airbusa, są Singapore Airlines i British Airways. Dla przypomnienia, po długich pertraktacjach SIA odebrała w tym roku pierwszy A350-900, najmniejszy model z rodziny. Ale wcześniej poważnie zastanawiała się nad B777-9.
Prace nad rodziną szerokokadłubowych A350 XWB zaczęto w 2006 roku po fiasku prób podjęcia rywalizacji z B787 Dreamliner i B777. Boeing odpowiedział na to wprowadzeniem większego B777-9, którego sprzedaż jest większa o ok. 40 procent od największego A350-1000. Amerykanie sprzedali jak dotąd 306 tych i podobnych samolotów, a Airbus — 181.