Władze archipelagu liczą przede wszystkim na duży potencjał polskiego rynku wycieczek motywacyjnych i chcą promować Seszele wśród polskich firm. - Rynek wycieczek dla biznesu rozwija się w tempie 12 - 15 procent rocznie, a cena na osobę sięgająca 2 tysiące euro jest 3-krotnie wyższa niż w wypadku klientów indywidualnych. Stąd tak duże zainteresowanie naszym krajem – mówi Michał Czerwiński, prezes firmy InDream,s badającej rynek usług wycieczek biznesowych.
Według InDreams polskie firmy wydają rocznie na podróże integracyjne i motywacyjne dla pracowników ok. 950 mln złotych. To 14 procent całego rynku turystyki zagranicznej Polaków, wartego ok. 6,8 mld złotych rocznie. Takie wyprawy mają integrować pracowników i wzmacniać ich więź z firmą. Często ich celem są egzotyczne, odległe miejsca. Część wycieczek odbywa się na pokładach statków wycieczkowych, a rejsy uzupełniane są o bogatą ofertę atrakcji na lądzie. Przygotowaniem i organizacją zajmują się wyspecjalizowane firmy, a wybór kierunku i dopasowanie szczegółów oferty zależy jedynie od portfela zamawiającego.
Seszele zamieszkuje zaledwie 90 tysicy ludzi, ale rocznie wyspy odwiedza prawie ćwierć miliona turystów. To właśnie sektor turystyki odpowiedzialny był za wzrost gospodarczy archipelagu przez ostatnie 20 lat. Turystyka, w której pracuje około 30 procent zawodowo czynnych mieszkańców wysp, przynosi ponad 70 procent wpływów dewizowych. 70 procent zagranicznych gości stanowią Europejczycy: na czele są Francuzi, Niemcy i Włosi.
Ale Seszele chcą przyciągać także Polaków. Już teraz przyjeżdża ich 2,3 tysiąca rocznie i jest to najliczniejsza grupa narodowa z Europy środkowej. - Chcemy odmienić wizerunek Seszeli jako drogiego kierunku wypoczynkowego. To również miejsce do organizowania konferencji dla korporacji. Dziś 30 procent przychodów stanowią klienci biznesowi i ten segment rośnie' – mówi Karen Confait z Biura Turystyki Seszeli.
Podkreśla, że na wyspie pojawiło się już wiele dużych firm notowanych na warszawskiej giełdzie ze swoimi pracownikami w ramach jubileuszowych wyjazdów typu incentive travel. Jak twierdzi, Seszele stanowią dziś ciekawą alternatywę wobec regionów potencjalnie niebezpiecznych, jak wybrane kraje Afryki Północnej. - Co więcej, cenowo jesteśmy konkurencyjni w stosunku do Dubaju, czy Abu Zabi, a oferujemy prawdziwy raj - dodaje Confait.