Stację telewizyjną zaalarmowali turyści wypoczywający w rejonie Alanyi i Marmaris. W środę w nocy na ulicach tych miast manifestowali Turcy zbulwersowani doniesieniami o śmierci żołnierzy tureckich w starciach z bojownikami kurdyjskimi na wschodzie kraju (kilkaset kilometrów od Alanyi i ponad tysiąc kilometrów od Marmaris). Manifestantów rozpraszała policja.

Według turystów, z którymi rozmawiał TVN24, "widać spalone budynki i auta. Zamykane są ulice. Rezydenci proszą, by nie wychodzić z hoteli"

"- Szczególnie na ulicach jest dużo policji, żandarmerii, która ma pacyfikować agresywne zachowania demonstrantów - mówiła w czwartek rano redakcji Kontaktu 24 pani Monika, która obecnie przebywa w tureckiej Alanyi" - donosi portal kontakt24.tvn24.pl.

Żaden turysta nie ucierpiał. Manifestacje odbywały się w centrach miast, daleko of=d hoteli, w których wypoczywają goście.