Efektem tej strategii ma być przewiezienie w tym roku nie 100, ale 103 mln pasażerów. Niższe mają też być ceny biletów, a przewoźnik liczy na jeszcze większe wypełnienie samolotów, które sięga obecnie 92 procent.

Zazwyczaj na zimę Irlandczycy odstawiali część samolotów, które wracały na lotniska dopiero z wysypem połączeń w maju. W zimie 2015/2016 Ryanair zamierza uziemić nie 50 samolotów (20 proc.), jak to robił dotychczas, ale tylko 40. I wypełnić zimowe rejsy przynajmniej w 90 procentach, w porównaniu z 88 procentami rok temu.

Tej nowej strategii pomagają także niskie ceny paliwa lotniczego. Ryanair wykupił transakcje zabezpieczeniowe dla 80 procent zakupów paliwa po 64 dolarów za baryłkę ropy. W ubiegłym roku stracił na tych transakcja 200 mln euro, ponieważ jego ekonomiści zakładali ceny ropy na poziomie 115 dolarów, tymczasem spadły one znacznie niżej. Teraz - informuje Ryanair - obniżka kosztów paliwa o 7 procent na pasażerze pozwala inaczej dysponować flotą.

W tym roku Ryanair chce zaoferować już od sierpnia i to po cenach niższych średnio o 2 procent od zeszłorocznych. — W ten sposób chcę wywrzeć presję na rywali, aby też obniżyli ceny - mówi prezes irlandzkiej linii Michael O'Leary. Na rynku brytyjskim, skąd pochodzi lwia część przychodów irlandzkiej linii obniżki cen wyniosą nawet 8 procent przy średniej cenie biletu 33,5 funta.To oznacza rabat w wysokości średnio 2,7 funta na bilecie. Mniejsze wpływy ma Ryanair z opłat dodatkowych - chociażby po zrezygnowaniu z pobierania pieniędzy za drugi bagaż podręczny. W efekcie wpływy z tego źródła w ostatnim kwartale wzrosły jedynie o 9 procent, podczas gdy liczba pasażerów o 16 procent. — To dlatego, że mamy przyjazną politykę - chwali się O'Leary. - I musimy za nią płacić.