Związek zawodowy ANPAC przeprowadził 24-godzinny strajk, chcąc wymusić na dyrekcji gwarancję zatrudnienia i harmonizację zarobków po przejęciu w 2014 r. 49 procent udziałów  przez Eitihad Airways. Zdaniem związku, brak takich gwarancji grozi zwolnieniem z pracy tysiąca pilotów i stewardes. Strajkujący żądali też, aby pracownicy pokładowi filii Alitalii, Cityliner, mieli takie same stawki, jak pracownicy firmy matki.

Linia ogłosiła, że zakłócenia wystąpią jedynie w lotach krajowych i średniego zasięgu. Nie przewdziano odwołania żądnego lotu transkontynentalnego. Przewoźnik zarzucił pilotom brak szacunku dla pasażerów.

Koniec lipca oznacza jednak w szczyt urlopów, wiec odwołanie 15 - 20 proc. połączeń, w tym 57 ze stołecznego lotniska Fiumicino (32 startów, 25 lądowań), przysporzyło wielu niewygód podróżnym.

Strajk potwierdził złą opinię o włoskim systemie transportu, po tygodniach chaosu w rzymskim metrze, którego maszyniści organizowali w ostatnich tygodniach dzikie strajki, protestując przeciwko nowym surowszym przepisom prawa pracy.