– To wcale nie jest plan na wyrost – przyznaje Jonathan Wober, główny analityk europejski Centre for Aviation (CAPA), największej i najbardziej wiarygodnej firmy analizującej ruch lotniczy na świecie. – Lotnisko Chopina dotychczas przegrywało z Pragą czy Budapesztem, ale to szybko się zmienia. Warszawa ma szansę prześcignąć Pragę już w 2016 roku – dodaje.
We wtorek, 21 lipca, warszawskie lotnisko i PPL pochwaliły się wynikami finansowymi i operacyjnymi za pierwszą połowę 2015 roku. Są one rekordowe – ponad 5 mln przewiezionych pasażerów oraz 79,9 mln złotych zysku netto. Plany na cały rok mówią o 11 mln pasażerów i 100 mln złotych zysku. Już wiadomo, że ta druga wartość zostanie przekroczona, bo żniwa w transporcie lotniczym na naszej półkuli trwają od końca czerwca do połowy września. Te dobre wyniki stołeczny port zawdzięcza przede wszystkim tanim liniom lotniczym, głównie Wizz Airowi i Norwegianowi, które zresztą w drugiej połowie roku otwierają z Warszawy kolejne połączenia, oraz głębokiej restrukturyzacji kosztów, w tym cięciu przywilejów dla pracowników.
Wzrost z Azji
Lotnisko przeszło swój wielki test 20 maja 2015 roku, kiedy wylądował tutaj super-jumbo airbus 380 dubajskiej linii Emirates z chorym pasażerem na pokładzie. Arabowie próbowali lądować wcześniej w Sztokholmie, ale nie otrzymali na to zgody. – W Warszawie na ziemi wszystko zostało zorganizowane perfekcyjnie. Nie było problemu z infrastrukturą, z zaopiekowaniem się pasażerami, a wszystko trzeba było zrobić błyskawicznie – powiedział „Rzeczpospolitej" Maciej Pyrka, przedstawiciel dubajskiego przewoźnika. Przyznaje on jednocześnie, że popyt na przeloty Emirates z Warszawy stale rośnie i ruch będzie rósł. Na razie linia podstawiła większy samolot – boeinga 777-300 ER, na pokładzie którego mieści się 360 pasażerów. Dla porównania, wcześniej latający na tej trasie airbus 330 mieści ich 230.
Nieoficjalnie wiadomo, że linia przymierza się do uruchomienia drugiego połączenia dziennie na trasie Warszawa – Dubaj. – Wzrost liczby pasażerów pochodzi głównie z rynków chińskiego i koreańskiego, stamtąd przywozimy do Polski całe grupy – mówi Maciej Pyrka. To akurat dwa kierunki, na których zamierza od przyszłego roku rozwijać się LOT. Zdaniem Macieja Pyrki nie ma tutaj zagrożenia dla polskiej linii, bo najtrudniej jest rozruszać jakiś kierunek, wzrost potem przychodzi sam.
20 mln pasażerów
Argumentem na korzyść LOT-u jest to, że będzie przywoził pasażerów z Azji do Warszawy bezpośrednio, a Emirates z przesiadką w Dubaju. Przy tym Emirates liczą, że LOT będzie im dowoził pasażerów do Warszawy z portów regionalnych, żeby mogli dalej polecieć przez Dubaj w świat. – To głównie od kondycji LOT-u uzależniona jest przyszłość lotniska Chopina – uważa Jonathan Wober.