W ubiegłym tygodniu IATA ogłosiła, że postara się zmniejszyć obawy podróżujących, że ich bagaże podręczne mogą nie zmieścić się lukach nad fotelami, i poda optymalne wymiary walizek, które będą pasować do większości samolotów. I choć szybko doprecyzowała, że nie będzie to maksymalny limit, ale sugestia, konsumenci uznali tę wiadomość za zapowiedź ograniczenia przez linie lotnicze wymiarów walizek podręcznych nie podlegających dodatkowym opłatom.
Obawiano się, że większe ograniczenia zmusiłyby wielu podróżnych do nadawania bagaży, co nie tylko wydłużyłoby czas oczekiwania na lotniskach, lecz także zwiększyłoby koszty podróży. Za kolejne walizki linie pobierają bowiem często dodatkowe opłaty.
Teraz IATA oświadczyła więc w komunikacie, że - w związku z poważnym zaniepokojeniem klientów i jej kluczowych udziałowców w Ameryce Północnej - dokona ponownej oceny swego planu "Cabin OK".
- To duża wygrana konsumentów, że linie zdały sobie sprawę z przekroczenia pewnych granic - stwierdził szef firmy broniącej interesów konsumentów Tvavelers United, Charlie Leocha.
Dodał, że opłaty pobierane przez linie za nadawany bagaż skłoniył podróżujących do zabierania częściej mniejszych walizek podręcznych, które powodują tłok w lukach nad fotelami. Nie dochodzi do tego w samolotach Southwest Airlines, bo przewoźnik pozwala nadawać bezpłatnie mniejsze sztuki bagażu.