Zamówienie, będące ukoronowaniem wielomiesięcznej rywalizacji obu największych producentów, opiewa na 30 wąskokadłubowych A321, które będą latać na krajowych trasach i 10 szerokokadłubowych A330-300, przeznaczonych na szlaki międzynarodowe. Dostawy przewidziano w latach 2015-17.
Ich łączna wartość wynosi 5,6 mld dolarów w cenach katalogowych, ale analitycy uważają, że przewoźnik dostał znaczny rabat, bo czekał dłużej od rywali ze złożeniem zamówienia, a Airbusowi z kolei zależało na powiększaniu sukcesu na terenie zastrzeżonym dla Boeinga. - Nie byłbym zaskoczony, gdyby Delta zawarła fenomenalnie dobrą umowę - stwierdził wiceprezes amerykańskiej firmy doradczej w zakresie lotnictwa Avitas, Adam Pilarski.
- Oba rodzaje kupionych maszyn, a także terminy ich dostaw - w czasie, gdy obaj najwięksi planują utrzymać dotychczasową produkcję przed wprowadzeniem nowych wersji - zwiększa prawdopodobieństwo dużej walki o cenę - uważa Pilarski.
Szef pionu sprzedaży Airbusa John Leahy przyznał, że walka o ten kontrakt była zacięta, ale zaprzeczył, by cena była nienormalnie niska. - To była cena konkurencyjna, ale nie uważam, by byli bardzo odmienna od zwyczajnej. Nie rozmawiamy o szczegółach dotyczących cen - oświadczył agencji Reuters.
Delta odmówiła wypowiedzi na ten temat, ale powiedziała, ze brała pod uwagę samoloty 737-900ER i 777 Boeinga w podjęciu decyzji. Boeing oświadczył, że starał się doprowadzić do takiej umowy, która miałaby sens dla Delty i dla niego.