Test przeprowadzony został przez firmę badającą bezpieczeństwo na lotniskach oraz „Le Soir Magazine". Dziennikarka gazety, Emmanuelle Praet nie wzbudziła żadnego zainteresowania pracowników ochrony. - Miałam ze sobą dziesięciocentrymetrowy nóż oraz 450 gramów materiałów wybuchowych, którymi można by wysadzić dwa samoloty - powiedziała.
Nie wiadomo, o jakie lotnisko dokładnie chodzi, ale belgijskie media wskazują na port lotniczy Bruksela - Charleroi. Testy bezpieczeństwa przeprowadzane są tam regularnie.
Władze lotniska przyznają, że nie da się całkowicie wyeliminować ryzyka niedociągnięć ze strony ochrony. Ich powodem są zwykle błędy ludzkie. Bywa, że podczas rutynowych kontroli tysięcy osób każdego dnia, czujność ochroniarzy po prostu spada.
Komisja Europejska sprawdziła bezpieczeństwo na brukselskim lotnisku w 2010 roku. Nie miała wtedy żadnych zastrzeżeń.