Na narty wybieramy Alpy

W austriackich Alpach można wynająć pokój już za równowartość 68 zł za noc. To tyle, ile od wczasowiczów żądają górale w Białce Tatrzańskiej

Publikacja: 11.02.2013 08:27

Na narty wybieramy Alpy

Foto: Bloomberg

Liczba Polaków zainteresowanych zagranicznym wyjazdem na narty rośnie . Między rokiem 2011 a 2012 wyjeżdżających przybyło o 20 procent. – W tym roku przyrost chwilowo nie jest jeszcze duży – na razie 7 procent. Ale sezon zimowy trwa do początku kwietnia, więc ta liczba jeszcze się zwiększy – twierdzi Łukasz Neska z turystycznego serwisu eSKY.pl. Zwłaszcza, że ceny pobytu w porównaniu z polskimi stawkami i skromną ofertą narciarską w Tatrach czy Beskidach są całkiem atrakcyjne.

Według raportu eSKY.pl, do którego dotarła „Rzczpospolita", w tym roku największym powodzeniem wśród narciarzy cieszy się Austria. Najtańsze oferty w rejonie Salzburga – od 68 zł za pokój – przebijają nawet Wysokie i Niżne Tatry na Słowacji (od 72 zł).

Okazje można znaleźć w popularnych miasteczkach: Zell am See i Kitzbuhel. Mają bardzo dobrą bazę noclegową pozwalającą dopasować sobie jakość i cenę. Najtańszy nocleg w Zell am See nieprzekraczający 70 zł dzieli od górnej półki cenowej przepaść – za luksus trzeba zapłacić ponad 900 zł. Jednak według eSKY.pl średni koszt rezerwacji hotelowej to 349 zł.

Drożej jest w austriackiej Styrii i Karyntii. Oba regiony są już mniej popularne, mniejsze jest także zróżnicowanie cen. W styryjskim Ramsau am Dachstein koszty noclegów mieszczą się w przedziale 149 – 597 zł. W Katschbergu w Karyntii dochodzą do 628 zł.

Drugie pod względem popularności, zdaniem eSKY.pl, są Włochy, gdzie sprawdzonymi przez Polaków regionami są Lombardia, Trydent i Dolina Aosty (w rankingu firmy Enovatis, właściciela portali turystycznych Wakacje.pl oraz EasyGo.pl, to właśnie Włochy mają być w tym roku na narciarskim topie).

W Lombardii szeroki przekrój cen oferuje Livigno – najtańsze pobyty w tym kurorcie zaczynają się od 106 zł za pokój, najdroższe to 934 zł. Polacy wykupują noclegi nieco poniżej średniej, płacąc przeciętnie 358 zł.

Najdroższe włoskie kurorty zlokalizowane są w Dolinie Aosty, gdzie ceny zaczynają się od 233 zł. Według eSKY.pl średnie koszty rezerwacji sięgają 592 zł, m.in. w kurorcie Cervinia–Breuil. Jest położony przy szwajcarskiej granicy, co pozwala narciarzom korzystać z atrakcji pobliskiego i bardzo znanego szwajcarskiego miasteczka Zermatt.

Szwajcaria zniechęca Polaków cenami. Jednym z najtańszych regionów jest Gryzonia. W rejonie Davos Klosters można co prawda znaleźć noclegi już od 127 zł za dobę, ale średnie koszty rezerwacji to raczej 400 – 500 zł.

Co z Francją? Jej tereny narciarskie zaliczają się do największych i najwyżej położonch na świecie. W rejonie Trzech Dolin jest 200 wyciągów i 600 km nartostrad. Można tu znaleźć tanie noclegi, nawet poniżej 100 zł. Ale chętnych jest mniej niż w przypadku Włoch, nie wspominając o Austrii. – Dojazd do Francji zajmuje więcej czasu i jest bardziej kosztowny – wyjaśnia Piotr Woś z eSKY.pl.

Ci, którzy chcą jechać na krótko, wybierają Słowację. W rejonie Wysokich Tatr działa Slovakia Super Skipass, który umożliwia szusowanie na przeszło 83 km tras. Według serwisu Qtravel.pl w szczycie sezonu 2012/2013 10-dniowy karnet kosztuje 320 euro. Cena jest więc porównywalna z Alpami, gdzie warunki są nieporównanie lepsze, ale niższy jest koszt przejazdu.

Najpopularniejsze są wyjazdy własnym autem. Ale linie lotnicze dla przyciągnięcia pasażerów proponują coraz częściej darmowy przewóz sprzętu sportowego. W tym roku taką ofertę można znaleźć m.in. w Air Berlin. Przyciąga to zwłaszcza osoby, które jadą dalej – do Francji czy Hiszpanii.

Kierunkiem coraz śmielej wybieranym przez Polaków są Bałkany (Bansko w Bułgarii) lub stoki w tureckim  Erzurum. W tym ostatnim ceny wczasów zimowych mają sporą siłę przyciągania: zaczynają się od 1280 zł za tygodniowy pobyt jednej osoby w trzygwiazdkowym hotelu.

– Atrakcyjnym pod względem warunków pogodowych, jednak wciąż niszowym wśród polskich narciarzy kierunkiem, jest Andora – dodaje Michał Sawka z portalu Wakacje.pl.

Czy tegoroczne wyjazdy narciarskie kosztują więcej niż rok temu? Jeśli w ogóle, to niewiele. Przykładowo z danych Enovatis sporządzonych na podstawie ofert największych touroperatorów wynika, że w tym roku za wyjazd na narty płacimy prawie tyle samo. Nieznacznie taniej będzie we Włoszech, np. w popularnym Trydencie, za to więcej gotówki trzeba przygotować na wyjazd w Alpy szwajcarskie. We Francji, Czechach i na Słowacji stawki za nocleg są praktycznie bez zmian.

Opinia

Krzysztof Piątek, prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki

W ostatnim miesiącu typowo narciarskie regiony krajów alpejskich przyciągnęły o 10,4 proc. więcej polskich turystów niż przed rokiem. Preferowane są Włochy i Austria. Na pierwszym miejscu znalazł się włoski Trydent z bardzo mocnym, 28-procentowym, wzrostem w porównaniu z sezonem ubiegłorocznym. Za nim bardzo popularne wśród Polaków okolice Salzburga, mające ponad 22-procentowy udział w narciarskich wyjazdach. Trzeci był wschodni i zachodni Tyrol z udziałem 18 procent.

Ta trójka znacząco wyprzedza kolejne miejsce – czeskie Karkonosze. Inne kierunki narciarskich wyjazdów to południowy Tyrol, Wysokie Tatry, Karyntia, ale od ścisłej czołówki są już znacznie mniej popularne. Poziom cen w Alpach – z uwagi na niezmieniony kurs euro – w porównaniu z ubiegłym rokiem pozostaje praktycznie taki sam.

Najdrożej na stokach szwajcarskich

Dzienne stawki najniższe są na Słowacji i w Czechach. W ośrodkach, w których długość tras nie przekracza 10 – 15 kilometrów, za karnet zapłacimy 20 – 23 euro. Podobne ceny oferuje Bułgaria. Najdrożej wypada Norwegia: ośrodek Eikedalen skisenter każe sobie płacić 41 euro.

Tam, gdzie trasy są dłuższe – łącznie do 100 kilometrów – rekord bije Szwajcaria. We Flumserberg dzień jazdy to wydatek 50 euro.

Raport Ski Resorts in Europe 2012/2013 przygotowany przez Europejskie Centra Konsumenckie dzieli ośrodki z 26 krajów na sześć kategorii, w zależności od długości tras zjazdowych. Wśród narciarzy na średnim poziomie powodzeniem cieszą się te w kategorii 11 – 25 kilometrów. Najtańszy jest znajdujący się w Sachtičky na Słowacji – karnet na 10 kilometrów tras kosztuje 20 euro. Tyle samo płaci się w czeskim ośrodku Lyžařský areál Bonera Ramzová.

Dłuższe trasy to Alpy. Na Schmittenhöhe jeździ się za 44,5 euro, podobnie w rejonie Flachau (Ski Amadé). Z kolei o 2 euro mniej zapłacimy za jazdę we włoskim Madonna di Campiglio, gdzie długość nartostrad sięga 60 kilometrów. Tyle samo kosztuje jazda na stokach Trevalli – Moena/Lusia, ale tam są już trasy liczące 100 kilometrów. Natomiast dla biegaczy najdłuższe trasy oferuje luksusowy austriacki kurort Kitzbuchel oraz St. Johann In Tirol – 250 kilometrów. Niewiele mniej jest do dyspozycji w rejonie szwajcarskiego St. Moritz.

Zdecydowana większość turystów zwykle wybiera się na narty poza głównym sezonem dla uniknięcia wysokich cen. Dlatego powodzeniem cieszą się teraz terminy marcowe. Zyskują wtedy Włochy, bo tam posezonowe stawki są atrakcyjniejsze niż np. w Austrii.

Liczba Polaków zainteresowanych zagranicznym wyjazdem na narty rośnie . Między rokiem 2011 a 2012 wyjeżdżających przybyło o 20 procent. – W tym roku przyrost chwilowo nie jest jeszcze duży – na razie 7 procent. Ale sezon zimowy trwa do początku kwietnia, więc ta liczba jeszcze się zwiększy – twierdzi Łukasz Neska z turystycznego serwisu eSKY.pl. Zwłaszcza, że ceny pobytu w porównaniu z polskimi stawkami i skromną ofertą narciarską w Tatrach czy Beskidach są całkiem atrakcyjne.

Pozostało 93% artykułu
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek