Protestujący domagają się wypłacenia odebranej przez rząd dodatkowej, świątecznej pensji. Do niedawna Hiszpanie dostawali w ciągu roku 14 pensji, podwójne: przed wakacjami i Bożym Narodzeniem. W tym roku, w ramach oszczędności, dostaną trzynaście. Cięcia budżetowe dotknęły między innymi zatrudnionych w madryckim metrze i ci postanowili zastrajkować.

„Pracownicy metra nie będą pracować, bo odebrano im 7 procent rocznych poborów. Wcześniej dwukrotnie obniżano im pensje" - informował przedstawiciel związków zawodowych.

Dzisiejszy protest rozpocznie się podczas popołudniowego szczytu. Jutro - podczas porannego. Strajku nie będzie w pierwszy dzień Świąt, ale w Sylwestra metro stanie.

Jak obliczyły władze miasta, protest kosztować będzie Madryt 2 mln euro, a mieszkańcy Madrytu i turyści muszą uzbroić się w cierpliwość.