Kolejny, drugi już w ciągu ostatnich kilku dni, strajk personelu pokładowego na lotnisku we Frankfurcie ma trwać we Frankfurcie od 6 rano do 14, w Berlinie (lotnisko Tegel) od 5 do 13, a w Monachium od 13 do 24. Praktycznie sparaliżował on ruch niemieckiego przewoźnika. Wiadomo też, że jego skutki będą odczuwane jeszcze przez kilka dni, zanim rozkład uda się całkowicie przywrócić.
Z powodu strajku odwołano rejsy tego przewoźnika na trasie z Frankfurtu oraz Monachium do Warszawy - poinformował rzecznik warszawskiego Lotniska Chopina Przemysław Przybylski.
Rzecznik Lufthansy Michael Lamberty podkreślił, że wpływ strajku na lotnisku Tegel na niemiecki transport lotniczy trudno jest jeszcze oszacować. Zaznaczył jednak, że wiele stewardes i stewardów mieszka w Berlinie i stamtąd dociera samolotami do pracy w innych miastach, co wtorkowy protest może uniemożliwić.
- Fakt, że niektórzy pracownicy korzystają z lotniska Berlin-Tegel jako punktu przesiadkowego w drodze do pracy, może pogorszyć sytuację" - powiedział.
Szef Ufo Nicoley Baublies zapowiedział w rozmowie z agencją dpa dalsze strajki, jeśli zarząd Lufthansy "będzie obstawać przy swoim aroganckim stanowisku". Wykluczył przy tym zorganizowanie strajku na wielką skalę już w środę, ponieważ byłby "nierealistyczny i niekonieczny" ze względu na fakt, że "w środę będzie jeszcze panował wystarczający chaos" po wtorkowym proteście. Ponadto związkowcy chcą dać szefostwu linii lotniczych czas na ustosunkowanie się do ich żądań - dodał Baublies.