Gazeta w swoim internetowym wydaniu podaje, że mimo kryzysu w stosunkach polsko-izraelskich wywołanych zastrzeżeniami władz izraelskich do nowelizacji ustawy o IPN, w tym roku na wycieczkę edukacyjną do Polski wyjedzie rekordowa liczba nastolatków, około 40 tysięcy. Uczniowie podczas kilkudniowych podróży odwiedzają nazistowskie obozy zagłady.
Co ciekawe, co roku przyjeżdża ich coraz więcej. Kiedy zaczynano ten program 30 lat temu, było to 200 uczniów. Do 2012 roku ich liczba wzrosła do 25 tysięcy rocznie, a w latach 2013 - 2016 było to już 31 - 32 tysięcy osób.
W Izraelu toczy się dyskusja, czy wyjazdy nie są zbyt drogie. Część kosztów ponoszą rodzice, część państwo, ale czy wszyscy mogą sobie na to pozwolić? Jak podaje haaretz.com, Ministerstwo Edukacji obniżyło w 2015 r. ceny, poprzez dofinansowanie i ustalenie maksymalnych kosztów uczestnictwa. Koszt spadł wtedy z 5000 -7000 szekli (około 1560 - 1990 dolarów) do 4365- 4800 szekli (1240 - 1365 dolarów) na ucznia.
"Duża część tego budżetu trafia do polskich biur turystycznych, na opłacenie hoteli, dostawców żywności, przewodników turystycznych, wieczory folklorystyczne, opłaty za wstęp i transport" - zauważa gazeta.
Jednym z głównych pytań zadawanych w kontekście tych wyjazdów - pisze też haaretz.com - jest, dlaczego uczniowie wyjeżdżają tylko do Polski? Dlaczego celem nie są też inne kraje europejskie, w szczególności Niemcy, które budowały obozy koncentracyjne i były odpowiedzialne za systematyczne mordowanie Żydów? W obecnej sytuacji "w Izraelu słychać coraz więcej głosów, by zlikwidować wycieczki szkolne do Polski, podczas których uczniowie odwiedzają dawne obozy zagłady".