VAT ma wzrosnąć z 6,5 procent do 13 procent, wzrostu cen można spodziewać się także na wyspach, które stracą 30-procentową zniżkę w podatku.
Grecy są przekonani, że turyści pojadą tam, gdzie będzie taniej, zwłaszcza że otwierają się kolejne kraje bałkańskie. Niektóre z nich śmiało mogą konkurować z Grecją. W oświadczeniach sieci hotelowych pełno więc słów krytyki pod adresem władz. Hotelarze nie mogą zrozumieć, dlaczego rząd chce udusić jedyny liczący się eksportowy grecki produkt, w dodatku z doskonałymi prognozami rozwoju. I nieustannie powtarzają, że władza zamiast wziąć się za tych, którzy podatków nie płacą, dociska uczciwych, którzy nieustannie zasilają budżet.
Drożej będzie także w supermarketach, bo VAT na żywność wzrośnie z 13 do 23 procent. Koalicyjna partia ANEL jest przekonana, że podwyżka VAT na wyspach może nawet spowodować upadek rządu. Przy tym greckie władze przechodziły już przez podwyżki, a potem obniżki VAT, kiedy okazało się, że windowanie podatków w pewnym momencie traci sens.
Restauratorzy są przekonani, że podwyżka VAT, to pocałunek śmierci dla branży. Już teraz za posiłek czteroosobowej rodziny trzeba zapłacić w Atenach 50 - 60 euro, a na pełnych turystów wyspach około 70 euro, czyli prawie tyle, ile w Paryżu. Grecy raczej do tych restauracji nie chodzą.
— Ćwiczyliśmy już to w 2011 roku, kiedy podwyżka z 13 do 23 procent VAT na usługi restauracyjne spowodowała zamknięcie 4,5 tysiąca restauracji i barów, a 40 tysięcy ludzi straciło pracę — mówi „Rzeczpospolitej" Thanassis Papanikolau, dyrektor generalny SEPOA, zrzeszenia greckich sieci restauracyjnych.