Protestujący sprzeciwiają się zapowiedzianemu przez Ministerstwo Przemysłu podziałowi państwowych kolei na niezależne przedsiębiorstwa. Uważają, że jest to początek - jak to określają - cichej prywatyzacji państwowej firmy.
Zgodnie z założeniem Ministerstwa Przemysłu, hiszpańskie koleje podmiejskie mają zostać podzielone na cztery firmy, a dalekobieżne - na dwie. Ponadto resort chce sprywatyzować 51 dworców i 70 parkingów. Pracownicy kolei obawiają się, że kolejnym krokiem będą grupowe zwolnienia i prywatyzacja całego przedsiębiorstwa.
Pasażerowie dojeżdżający do pracy zostali uprzedzeni o problemach w komunikacji. Ale dojeżdżający do pracy pociągiem nie mieli dzisiaj łatwego zadania. Musieli wcześniej przyjść na dworzec i jechać w tłoku. Wielu wybierających się w dalekie podróże, protest zmusił do zmiany planów. „Nie odwołali mi pociągu, którym jadę do Madrytu ale nie mam jak wrócić. Będę czekała kilka godzin" - skarży się podróżna.
Zdaniem resortu, w strajku uczestniczy niespełna 5 procent pracowników, związkowcy zapewniają, że 70 procent.
W czwartek - dzień przed Wszystkimi Świętymi - kolejarze przeprowadzą strajk generalny. Jeśli w listopadzie rząd nie zagwarantuje, że nie grożą im zwolnienia z pracy, to przeprowadzą strajk również przed Świętami Bożego Narodzenia.