Linia chce zainstalowania tam systemu ILS pozwalającego na lądowania przy kiepskiej pogodzie. Domaga się też rozpoczęcia rozmów o odszkodowaniu za okres, gdy musiała powrócić ze swoimi lotami na warszawski lotnisko im. Chopina.
- Wizzair nie dostanie od nas żadnego odszkodowania - mówi Edyta Mikołajczyk z Portu Lotniczego Modlin. Przewoźnik zapowiedział, że jeśli nie dostanie wielomilionowej rekompensaty za to, że przez pół roku nie mógł korzystać z portu, to zostanie na Lotnisku Chopina w Warszawie.
Edyta MIkołajczyk przekonuje, że to tylko element negocjacji, a pieniędzy nie da, bo nie może. - Lotnisko nawet gdyby chciało przekazać, to nie mogłoby takich pieniędzy przekazać, ponieważ prawo zabrania tego typu działalności - tłumaczy. Jej zdaniem, przewoźnik wie, że nie ma żadnych podstaw prawnych, aby domagać się odszkodowania.
Wizzair postawił lotnisku jeszcze jeden warunek - radiowy system nawigacyjny wspomagający lądowanie samolotu w warunkach ograniczonej widoczności (ILS).Ten już jest w fazie testu. Oficjalnie samoloty będą mogły z niego korzystać jesienią.
W grudniu zeszłego roku, gdy okazało się, że pas startowy w Modlinie jest uszkodzony, Wizzair musiał przekierować cały swój ruch do i ze stolicy na lotnisko na Okęciu. Wcześniej przeniósł się z niego do Modlina zachęcony niższymi opłatami. Jednak od początku problemem było uzależnienie od dobrej pogody przy operowaniu z lotniska, spowodowane brakiem ILS-u i położeniem geograficznym portu.