Powietrzna bitwa o polskich pasażerów

W tej rywalizacji Air France/KLM dołączyły do Emirates i Qatar Airways

Publikacja: 04.02.2013 08:08

Powietrzna bitwa o polskich pasażerów

Foto: Bloomberg

Wakacje na Seszelach bądź Malediwach za niewiele ponad 5 tys. zł? Podróż do Azji za mniej niż 2 tys. zł, w tym do Bangkoku za niespełna 1,5 tys. zł? To jest jak najbardziej możliwe.

Duże zmiany na rynku

Na polskim rynku widać już wyraźnie efekty wojny cenowej przewoźników bliskowschodnich Emirates (wchodzi na polski rynek 6 lutego) i Qatar Airways. Do walki o polskiego pasażera przyłączyła się Air France/KLM. I zapewne nie trzeba będzie długo czekać momentu, gdy pojawią się superceny Turkish Airlines, który musi zapełnić nowe samoloty i zawieźć pasażerów do ponad 200 portów na całym świecie. Na tym tle bardzo skromnie wygląda oferta cenowa LOTu, który za najtańszy bilet w lutym do Pekinu życzy sobie 2495 zł. To prawda, jest to jedyny lot bez przesiadki w Dubaju, Dausze czy Amsterdamie, bo jest to jedyna bezpośrednia podróż do Azji z Warszawy.

Oferta KLM jest nieco skromniejsza, ale holenderska linia po raz pierwszy postanowiła ostro zawalczyć o polskich pasażerów. Przy tym przesiadka w Amsterdamie jest bardzo łatwa, a wielu pasażerów woli podzielić podróż na jeden krótki i drugi długi odcinek, bo wtedy można lepiej się wyspać.

Na najbliższą środę zaplanowany jest inauguracyjny rejs na trasie Dubaj – Warszawa – Dubaj. To dlatego, aby mocno zaakcentować swoją obecność  na polskim rynku, dubajska linia chce tylko 1,4-1,5 tys. zł za najtańszy powrotny bilet w klasie ekonomicznej na trasie Warszawa – Szanghaj czy Warszawa – Tokio. Takich biletów nie ma dużo w ofercie (chociaż w ostatnią niedzielę 3 lutego były jeszcze dostępne) i nie mają prawa utrzymać się, bo wynoszą niewiele ponad  koszt opłat lotniskowych i podatków. Ale wiadomo, że obydwie linie na wszystkich rynkach bardzo ostro ze sobą konkurują.

Kiedy Emirates pokazał w  swojej ofercie tanie przeloty na Malediwy, Qatar Airways natychmiast „wskoczyły" z ofertą „Maledives with Love".  Przy tej walentynkowej podróży z Qatarem (czyli wtedy,kiedy Emirates utrzymuje swoje niskie ceny) wystarczy zarejestrować się na online na stronie konkursu, by  zyskać szansę na wygranie trzydniowego pobytu na Malediwach, plus dwóch nocy w Dausze – stolicy Kataru. Wygrana zapewnia również przelot klasą biznes na trasie Warszawa - Dauha i transfer samolotem wodnym z Dauha do Male.  Dodatkowo, by umocnić swoją pozycję na polskim rynku, Qatar zdecydował się również tuż przed premierą Emirates na polskim rynku poinformować o otwarciu 13 marca Europejskiego Centrum Obsługi we Wrocławiu.

Biznes w cenie

Emirates będzie jednak pokonać bardzo trudno. Ta linia, jak to było w przypadku otwarcia połączenia z Warszawą bardzo długo przygotowuje się do wejścia na rynek. Kiedy już wchodzi, to „pełną parą", a produkt oferowany na każdym rynku jest identyczny.  W lotach do Warszawy nie tylko oferuje rejsy samolotami podzielonymi na trzy klasy. Ale, tak samo, jak i w innych miastach pasażerów klasy biznes i pierwszej bezpłatnie przywozi limuzynami na lotnisko i potem odwozi ich po wylądowaniu. Na polskim rynku Emirates w przetargu ogłoszonym w październiku 2012 r. wybrały do tej usługi Sixt Rent a Car. Pasażerowie klasy pierwszej pojadą mercedesami klasy S, zaś klasy biznes mercedesami klasy E. – Kontrakt Emirates Sixt jest trzyletni, a firma musiała rozszerzyć swoją flotę o 29 aut grupy premium i zatrudnić 30 specjalnie wyszkolonych pracowników – mówi Wojciech Werens odpowiadający w Sixt za kluczowych klientów. Przedstawiciel Sixta nie ukrywał, że w pozyskaniu Emirates pomogła jego firmie współpraca z organizatorami Euro 2012.

Turyści zyskują

Niskie ceny biletów lotniczych na wyloty z Warszawy zmusza biura  podróży do zrewidowania swojej polityki cenowej. Teraz łatwiej zrozumieć, dlaczego w ofercie last minute z Niemiec można polecieć na Seszele i Malediwy, czyli na najdroższe wakacyjne wycieczki, płacąc nawet o 5 tys. złotych taniej, niż korzystając z ofert na polskim rynku. Tam Lufthansa starała się zrobić wszystko, by ograniczyć ich działalność. I przegrała. Organizacja wycieczek na własną rękę wymaga znajomości języków, zapobiegliwości i odwagi. Ale kiedy w grę wchodzi kilka tysięcy złotych oszczędności, z pewnością jest to warte zachodu.

Wakacje na Seszelach bądź Malediwach za niewiele ponad 5 tys. zł? Podróż do Azji za mniej niż 2 tys. zł, w tym do Bangkoku za niespełna 1,5 tys. zł? To jest jak najbardziej możliwe.

Duże zmiany na rynku

Pozostało 94% artykułu
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek