Pan Jan przed kilku dniami przyjechał do Warszawy, auto zostawił w uliczce tuż przed hotelem. W nocy zostało skradzione. Pan Jan sądził, że hotel za to odpowiada. Rok temu, gdy tu nocował, z pokoju ktoś skradł mu laptop. Hotel wypłacił odszkodowanie.
Tym jednak razem menedżer, do którego zgłosił szkodę, stwierdził, że gość zostawił auto przed hotelem na własne ryzyko i ma nadzieję, że było ubezpieczone, bo hotel za tę kradzież nie odpowiada.
Każdy, kto decyduje się przyjmować gości hotelowych, musi liczyć się z ryzykiem, że gdy poniosą oni straty, trzeba je będzie zrekompensować. Również, gdy właściciel hotelu wywiesi w recepcji informację, że hotel za szkody nie odpowiada. Takie zastrzeżenie nie wywoła żadnego skutku. Gość nadal będzie mógł dochodzić od hotelarza należnych mu świadczeń, co potwierdza kodeks cywilny.
Ale w wypadku pana Jana menedżer ma rację. Hotelarz odpowiada jedynie za auto zaparkowane na należącym do hotelu strzeżonym parkingu.
Nie musi się martwić kradzieżą pojazdu z pobliskiej ulicy czy nawet z chodnika tuż przed hotelem. Potwierdza to art. 846 § 4 kodeksu cywilnego. Zgodnie z nim pojazdów mechanicznych i rzeczy w nich pozostawionych nie uważa się za rzeczy wniesione do hotelu. Nie ma więc mowy o odpowiedzialności za nie.