Lądowanie na oparach wcale nie jest takie rzadkie. Brytyjskie władze lotnicze Civil Aviation Authority ujawniły, że w lipcu doszło do aż 28 awaryjnych lądowań na lotniskach tego kraju, właśnie z powodu kończącego się paliwa. W tym na londyńskim Heathrow  oraz w Birmingham, Edynburgu, Liverpoolu, Manchesterze i Nottingham. Zarząd Stansted przyznał, że jednego dnia miał cztery takie sytuacje.

Samoloty Virgin krążyły nad lotniskiem Gatwick w oczekiwaniu na pozwolenie na lądowanie, a wreszcie poleciały na Stansted, by wylądować na resztkach paliwa. Rzeczniczka przewoźnika zaprzeczyła jakoby piloci maszyn oszczędzali paliwo i zapewniła, że do zmiany lotniska doszło z powodu silnego wiatru na Gatwick. Jednak pasażerowie mówili, że lądowanie musiało być awaryjne, bo na płycie znalazło się nagle kilkanaście wozów straży pożarnej. — Nasze procedury dotyczące ilości tankowanego paliwa są całkowicie zgodne z zasadami wyznaczonymi przez CAA - podkreśliła rzeczniczka Virgin Atlantic.

Według międzynarodowych przepisów samoloty pasażerskie są zobowiązane do tankowania takiej ilości paliwa, by wystarczyła ona nie tylko na dolecenie do celu, ale także na zmianę w razie czego kursu i dolecenie na lotnisko wyznaczone jako zapasowe oraz utrzymanie się w powietrzu jeszcze przez 30 minut.

Koszty paliwa mają, zależnie od cen ropy, od 30 do 40 procent udziału w ogólnych kosztach linii lotniczych, dlatego piloci robią wszystko, by spalać go jak najmniej. Część tego wydatku jest pokrywana przez pasażerów w formie opłaty paliwowej (na bilecie YQ). Dzisiaj  ropa naftowa kosztuje około 115 dol. za baryłkę, to prawie 20 dol. więcej niż w połowie lipca.