Na ekranach kin mamy właśnie film „Wyjazd integracyjny". W kolejnych scenach alkohol leje się strumieniami, Jan Frycz gania po hotelu w kobiecych fatałaszkach, Katarzyna Figura w lateksach i skórach wymachuje pejczem, sodoma i gomora.
– No cóż, taka jest, niestety, rzeczywistość tych wyjazdów. Początek jest niewinny: szkolenia, przemówienia, wspólny obiad. A po południu zaczyna się zabawa, która kończy się najróżniej – opowiada Przemek Angerman, reżyser i współautor scenariusza.
Jak przyznaje filmowiec, wydarzenia przedstawione w komedii nie są wymyślone.
– Sam byłem na takim wyjeździe i część tych sytuacji, takich jak np. pogoń jakiegoś faceta z gaśnicą za jakąś kobietą, czy klimat ogólnego pijaństwa, umieściłem w scenariuszu. Inne pochodzą z opowieści moich znajomych, którzy pracują w korporacjach i sporo takich wyjazdów zaliczyli.
Szkolna wycieczka
Zdjęcia kręcono w hotelu specjalizującym się właśnie w organizowaniu imprez integracyjnych. Nieraz bawi w nim nawet tysiąc osób. Ekipa miała wydzielone niektóre skrzydła, a w pozostałych częściach toczyło się „normalne życie". Czyli postępowała integracja. – Towarzystwo zaczęło się mieszać, bo wyjazdowicze myśleli, że aktorzy też są na tego typu wyjeździe. Podczas kręcenia sceny, w której nagi Tomasz Karolak biegnie korytarzem z Janem Fryczem, który jest w bieliźnie, aktorzy skręcili gdzieś w bok i wypadli na ciżbę uczestników prawdziwego wyjazdu – przytacza Angerman. – Pytanie za 100 punktów: czy ktoś się zdziwił?