Zarówno SETE, organizacja zrzeszająca greckich przedsiębiorców, jak i Grecka Izba Hotelarska, zgodnie twierdzą, że po sześciu latach wzrostów branża nie powinna liczyć w tym roku na kolejny rekord przyjazdów turystów. W zeszłym roku na wakacje do Grecji wybrały się 33 miliony ludzi, a przychody z tego tytułu wyniosły 16,5 miliarda euro.
Prezes SETE Yiannis Retsos, cytowany przez portal Greek Travel Pages, mówi że choć trzeba liczyć się z niewielkim spadkiem przychodów, zatrzymania wzrostu nie należy postrzegać jako zagrożenia. Ale dodaje: - Nie zapominajmy, że Grecja znajduje się w kryzysie, dlatego potrzebuje dodatkowych pieniędzy z turystyki. Niewielki spadek z 16,5 miliarda do 16 miliardów euro może nie być odczuwalny dla sektora, ale z pewnością odbije się na gospodarce państwowej.
Czytaj też: "W 2019 roku grecka turystyka przyhamuje".
Zdaniem prezesa dla branży najważniejsze jest stworzenie warunków do dalszego rozwoju. Rząd może to osiągnąć zmniejszając podatki, bo to one wpływają negatywnie na konkurencyjność kraju jako kierunku turystycznego. Jest to szczególnie ważne w okresie stabilizacji, która może przełożyć się na niewielki spadek. Retsos podkreśla, że dla dalszego rozwoju ważne jest też inwestowanie w infrastrukturę.
Prezes Greckiej Izby Hotelarskiej Aleksandros Vassilikos także prognozuje stabilizację. - Szacuję, że w tym roku liczba przyjazdów utrzyma się na podobnym poziomie jak w roku poprzednim. Jestem przekonany, że cokolwiek się wydarzy, wzrost lub spadek, zmiany będą jednocyfrowe - mówi.