Mołdawia to (w)inny kraj

Piękne krajobrazy, smaczna bałkańska kuchnia, niskie ceny i... dobre wino! To zalety odkrywanego dopiero przez polskich turystów kierunku - Mołdawii

Publikacja: 15.02.2018 15:30

Foto: Materiały promocyjne

Mołdawia wpisuje się w coraz modniejszy trend slow living, czyli zwolnienia tempa życia i delektowania się przyjemnościami, jakie ze sobą ono niesie. Wiejski wypoczynek blisko natury, ale w obiektach z infrastrukturą na wysokim poziomie, jedzeniem przygotowanym według dawnych receptur i degustacją wina w winnicach, w których butelkę dobrego, stołowego trunku można kupić już za 3 euro, to na naszym rynku turystycznym coś odmiennego. Coś, czego szukają teraz wymagający klienci.

- Z Mołdawią sporo nas łączy: historycznie kiedyś mieliśmy przecież wspólną granicę, a teraz mieszka tam wielu Polaków. Nie tylko w Kiszyniowie, ale i w mieście Bielce czy w miejscowości Styrcza zwanej „małą Warszawą" – zauważa Przemysław Młodziński, Polak pracujący w winnicy Asconi.

Polskie ślady

- Mołdawia to inny kraj niż wszystkie pozostałe – przekonuje Eugent Jarcutchi z mołdawskiego biura podróży Corina Travel, wskazując atuty, jakie różnią go od Zachodu. – Nasz produkt to nie wódka, ale wino. Różni się ono przy tym od francuskiego czy włoskiego, bo mamy czystszą wodę, mikroklimat i, poza powszechnie znanymi, również własne szczepy winorośli, jak Feteasca Negra. Poza tym mamy konkurencyjne, czyli zdecydowanie mniejsze, ceny jako dopiero wschodzący kierunek turystyczny – dodaje.

Corina Travel działa na rynku jako touroperator turystyki przyjazdowej od 1992 roku. Ma własny, czterogwiazdkowy obiekt Manhattan Hotel&Restaurant. - Organizujemy wycieczki po winnicach, zwiedzanie miast i monasterów, wyjazdy do Naddniestrza – wylicza zachęcająco Jarcutchi.

- Byłem jesienią na targach turystycznych TT Warsaw i nawiązałem ze dwadzieścia kontaktów z polskimi biurami podróży zainteresowanymi wysyłaniem klientów do Mołdawii – opowiada Jarcutchi. – Mam nadzieję, że Polacy będą teraz liczniej przyjeżdżać, zwłaszcza, że i zwykli warszawiacy wykazywali wielkie zainteresowanie naszym krajem.

- Wielu ludzi ma jednak błędne wyobrażenie o Mołdawii, myślą że jesteśmy Rosjanami, a my nigdy nimi nie byliśmy. Mój prapradziad był Polakiem, nazywał się Żarkuski – wyjaśnia Jarcutchi.

Od 22 lat w Kiszyniowie działa Visit Moldova, operator turystyczny systematycznie rozwijający ofertę. – Mamy zarówno tradycyjne programy zwiedzania, jak i te przygotowywane na specjalne życzenie klienta – wyjaśnia Tatiana Ursu, odpowiedzialna w tym biurze za turystykę przyjazdową.

Przy czym nawet te standardowe programy wyróżnia różnorodność, co pokazuje folder w języku polskim. Podczas ośmiodniowego pobytu turyści, którzy przylecą do Kiszyniowa samolotem z Polski, będą mogli między innymi poznać tradycje i kuchnię zamieszkujących Mołdawię Gagauzów (grupy etnicznej o tureckich korzeniach), Bułgarów i Romów, odwiedzić jeden z najpiękniejszych zabytków Besarabii, klasztor Curchi i jaskinie w rezerwacie Stary Orgiejów, w których od wieków mieszkają mnisi. Przewidziana jest też wyprawa do Naddniestrza i degustacja win w najbardziej znanych winnicach: Cricovej, Chateau Purcari i EtCetera. – Do nas nie trzeba wiz, tylko do Naddniestrza, ale załatwiamy je od ręki – zapewnia Tariana Ursu. – Polacy już do nas przyjeżdżają, ale naturalnie chcemy ich gościć u siebie częściej.

Rozbudowaną ofertę, przygotowaną specjalnie na polski rynek w języku polskim oferuje Tatra-Bis, mołdawski touroperator turystyki przyjazdowej, zajmujący się też organizowaniem wydarzeń i turystyką biznesową. - Zachęcamy Polaków do odkrycia ich mołdawskich korzeni. Przygotowaliśmy serię wycieczek tematycznych, które prowadzą piloci mówiący po polsku – zaznacza Tatiana Ursu z Tatra-Bis.

Foldery tego organizatora obiecują, że goście zobaczą „tysiącletni uśmiech najsympatyczniejszego dinozaura Mołdawii, największe podziemne miasto i kolekcję win Mileştii Mici, figurujące w księdze rekordów Guinnessa, podróż w czasie do Starego Orgiejowa, ludowe i gastronomiczne tradycje w Palance i miodowe muzeum Racula". Tatra-Bis ma też wypełnione degustacjami wycieczki winiarskie i wycieczki gastronomiczne oraz wycieczki po polskich zabytkach z wyjazdem do Bielc i Styrczy, ale też z odwiedzinami we wsiach Soloniec i Cosauti, gdzie ongiś osiedlili się polscy szlachcice.

– Ofertę uzupełniają programy, łączące pobyty w Mołdawii, Rumunii i na Ukrainie, ponieważ klienci coraz bardziej zainteresowani są taką propozycją – podkreśla Ursu. – Ta wersja przewiduje dolot do Bukaresztu lub Kijowa, a następnie podróż autokarem – dodaje.

Tradycja i nowoczesność pod strzechą

Status pierwszej firmy w Besarabii specjalizującej się w produkcji wina Chateau Purcari otrzymał jeszcze od cara Mikołaja I w 1827 roku. Obecnie jedna z najbardziej nagradzanych firm winiarskich w krajach środkowej i wschodniej Europy produkuje dwa miliony butelek trunku rocznie. Położony malowniczo w dolinie pośród 250 hektarów winnic zamek oferuje turystom pakiet (koszt 35 euro), na który składają się udział w zawodach w zbieraniu winogron na czas, wyciskanie ich w tradycyjny sposób, a więc gołymi stopami w beczce i naklejanie etykiet na butelki.– Lista oferowanych aktywności jest znacznie dłuższa – zapewnia Elena Sidor z Chateau Purcari. – Mamy też zadania pozwalające na tworzenie zespołu (team building), biegi albo ściganie się na rowerach po winnicy, zawody w przeciąganiu liny, strzelanie z łuku.

550 hektarów liczy winnica Asconi. Założona w 1994 roku do dziś pozostaje inwestycją prywatną, zarządzaną przez tę samą rodzinę. - Przyjeżdżający do nas goście poczują atmosferę prawdziwej mołdawskiej wsi, zobaczą regionalne stroje, posłuchają ludowej muzyki i odpoczną wśród dziewiczej przyrody – chwali Przemysław Młodziński, przedstawiciel winnicy Asconi na Polskę.

- Turysta może prześledzić cały proces produkcji wina i zjeść obiad złożony z dań kuchni mołdawskiej i rumuńskiej. Latem oddamy też do użytku hotel, a ściślej mówiąc, 12 domków stylizowanych na wiejskie chaty, kryte strzechą, z tradycyjnym wystrojem wnętrz, ale wyposażonych naturalnie w nowoczesne urządzenia sanitarne. Tuż obok powstaje basen. Ofertę uzupełni pierwszy w Mołdawii kemping na ponad 50 miejsc – dodaje.

Więcej informacji o Mołdawii: www.moldova.travel.

Mołdawia wpisuje się w coraz modniejszy trend slow living, czyli zwolnienia tempa życia i delektowania się przyjemnościami, jakie ze sobą ono niesie. Wiejski wypoczynek blisko natury, ale w obiektach z infrastrukturą na wysokim poziomie, jedzeniem przygotowanym według dawnych receptur i degustacją wina w winnicach, w których butelkę dobrego, stołowego trunku można kupić już za 3 euro, to na naszym rynku turystycznym coś odmiennego. Coś, czego szukają teraz wymagający klienci.

- Z Mołdawią sporo nas łączy: historycznie kiedyś mieliśmy przecież wspólną granicę, a teraz mieszka tam wielu Polaków. Nie tylko w Kiszyniowie, ale i w mieście Bielce czy w miejscowości Styrcza zwanej „małą Warszawą" – zauważa Przemysław Młodziński, Polak pracujący w winnicy Asconi.

Pozostało 87% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive