- Odbudowujemy dawną pozycję, mamy nadzieję, że po podliczeniu zeszłego roku okaże się, że jesteśmy siódmą pod względem wielkości firmą turystyczną w Polsce – deklaruje dyrektor biura podróży Exim Tours Sławomir Szulc.
Zabrakło samolotów
W zeszłym roku Exim obsłużył 55 tysięcy klientów, o 20 tysięcy więcej niż w roku 2016. Oznacza to wzrost o 57 procent. – Sami byliśmy zaskoczeni tym wynikiem. Sprzedalibyśmy jeszcze więcej wyjazdów, ale nie mogliśmy już pozyskać więcej miejsc w samolotach czarterowych. Rozwijaliśmy się więc w segmencie wyjazdów pakietowanych dynamicznie, opartych na rejsach samolotów lowcostowych – mówi dyrektor generalny biura podróży Sławomir Szulc.
Pod względem przychodów Exim zamknął rok sumą ponad 128 milionów złotych. Tu wzrost wyniósł 53 procent. – 128 milionów to nie jest dużo, ale mamy nadzieję, że daje nam to siódmą pozycję wśród największych touroperatorów w kraju (zobacz ranking biur podróży). Jeśli nie, to w tym roku już na pewno zajmiemy siódme miejsce, planujemy bowiem kolejny wzrost - do 175 milionów, a w sprzyjającej sytuacji nawet do 180 milionów złotych – zapowiada Szulc.
Jest jeszcze jedna dobra wiadomość – pierwszy raz od wielu sezonów biuro podróży przyniosło zysk. Kończący się właśnie audyt wykazał, że jest to ponad 800 tysięcy złotych przed opodatkowaniem.
Dawniej – przed kryzysem spowodowanym przez wiosnę arabską - Exim Tours miał wyraźny profil, woził klientów wyłącznie do Egiptu i Tunezji. Od tamtej pory zmienił właściciela –jest nim niemiecka grupa firm turystycznych Der Touristik, druga pod względem wielkości po TUI na tamtejszym rynku – i charakter. Teraz jest touroperatorem o ofercie zawierającej wiele kierunków.