To była już druga w tym karnawale bitwa na pomarańcze. Stoczyło ją dziewięć drużyn, składających się ze specjalnie ubranych z tej okazji wojowników na wozach.

Podczas pierwszego pojedynku w niedzielę kontuzjowanych zostało ponad 170 osób, z których 6 trafiło do szpitala. Kaski, jakie mają na sobie uczestnicy bitwy, nie zawsze stanowią bowiem skuteczną ochronę przed rozpędzonymi owocami.

Co roku notuje się obrażenia i kontuzje u wielu osób. Zazwyczaj są one niegroźne i najczęściej wystarcza pomoc Czerwonego Krzyża, którego namioty ustawione są w miejscach, gdzie trwa ta mająca korzenie w średniowieczu spektakularna impreza karnawałowa. Symbolizuje ona pojedynek dobra ze złem. Na ten cel przeznacza się tony pomarańczy.

Także w tym roku do miasta w Piemoncie przybyło, by obejrzeć to wydarzenie, ponad 20 tysięcy turystów. Co roku bitwy organizowane są w trzy ostatnie dni karnawału. Finałowe starcie odbędzie się dziś, w ostatki.