Wprawdzie rząd przekonuje, że gospodarka nie odczuwa na razie buntu związkowców przeciw reformie emerytalnej, w tym planom przedłużenia czasu pracy upoważniającego do pobierania pełnej emerytury, ale handlowcy i transportowcy są innego zdania. Francuski system emerytalny jest uznawany za najbardziej hojny na świecie.
CZYTAJ TEŻ: Loty do Francji opóźnione bądź odwołane
Okres przed Bożym Narodzeniem to tradycyjnie w handlu czas największych zysków. Nie w tym roku jednak. Wprawdzie wyprzedaże rozpoczęto ponad tydzień wcześniej, niż zazwyczaj, ale właściciele wielkich galerii handlowych przyznają, że obroty są o ponad 40 procent mniejsze, niż rok temu. Klientów jest mniej, bo nie dojechali. W sytuacji kiedy strajkują kontrolerzy lotów, na francuskich lotniskach ląduje mniej samolotów. Jeździ jeden pociąg na cztery. W miastach nie funkcjonuje transport. Kosztowne świąteczne dekoracje wydają się nie na miejscu, bo ludzie nie są w nastroju do świętowania.
Strajk wchodzi właśnie w trzeci tydzień, negocjacje związkowców z rządem trwają. Nawet ci, którzy chcą pracować mają wielkie kłopoty z dostaniem się do miejsca pracy. Wielkie powodzenie mają usługi Ubera, ale i tak wszystkie auta stoją w korkach.
Już wiadomo, że do Paryża na przedświąteczne zakupy przyjechało znacznie mniej turystów, niż rok temu. Właściciele hoteli przyznają, że normalnie o tej porze było więcej chętnych, niż pokojów. Dzisiaj ponad połowa pokojów w paryskich hotelach jest wolna. W Strasbourgu, gdzie jest największy i najpiękniejszy jarmark bożonarodzeniowy we Francji, odwołanych zostało 70 procent świątecznych rezerwacji. Nie można było dojechać do miasta pociągiem. Podobnie jest w Marsylii. Butiki w paryskiej dzielnicy Marais, gdzie przedświąteczne obroty wynosiły po 2 tysiące euro dziennie, teraz notują wpływy rzędu kilkudziesięciu euro.