„Chciałbym podebatować, ale bez demagogii. Nic nie zostanie zamknięte, ani sprywatyzowane – będziemy jedynie pobierać opłaty od turystów tak, jak ma to miejsce w większości miast na świecie” – napisał na swoim koncie w portalu X (wcześniej Twitter) burmistrz Sewilii José Luis Sanz.
W dalszej części informacji zapewnia, że sewilczycy i mieszkańcy prowincji będą mieli wolny wstęp.
Czytaj więcej
W zeszłym roku Hiszpanię odwiedziła rekordowa liczba 84 milionów turystów zagranicznych. O 17 procent więcej niż rok wcześniej i o 1 procent więcej niż przed pandemią - ogłosił minister turystyki Hiszpanii Jordi Hereu w piątek.
Opłata potrzebna, bo brakuje pieniędzy na ochronę zabytku
Skąd ten pomysł? Bo pieniędzy w budżecie miasta jest za mało, by chronić dziedzictwo narodowe i zagwarantować bezpieczeństwo zabytku. Sanz nie podał na razie ani wysokości, ani terminu wprowadzenia ewentualnej opłaty.
Plany konserwatywnego polityka wywołały krytykę nie tylko w internecie, ale też wśród polityków związanych z regionem. Antonio Muñoz, rzecznik socjalistycznej frakcji w radzie miasta, stwierdził w rozmowie z gazetą „Diario de Sevilla“, że nie ma zgody na prywatyzację publicznych przestrzeni, a sam pomysł nazwał żartem. - Nikt nie wpadłby na pomysł odgrodzenia placu św. Marka w Wenecji albo Plaza Mayor w Madrycie – dodaje Muñoz, cytowany przez niemiecki portal Reisereporter. O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie podatku turystycznego pobieranego za nocleg, tak jak się dzieje w innych miastach.