Właściciel biura podróży U Brata Józefa Jarosław Miłkowski został przesłuchany w czwartek przez warszawską policję. Stało się to zaraz po tym, jak mazowiecki urząd marszałkowski zgłosił, że jego biuro podróży działa nielegalnie. Nielegalnie, ponieważ organizuje pielgrzymki, a więc rodzaj turystyki, bez formalnego przygotowania – nie ma gwarancji ubezpieczeniowej i nie ma wpisu do centralnej ewidencji organizatorów, chociaż wymaga tego ustawa o imprezach turystycznych.
Czytaj więcej
Organizator pielgrzymki, podczas której zginęło w Chorwacji 12 pielgrzymów, działał bez wymaganego ustawą zgłoszenia do ewidencji. Urząd marszałkowski województwa mazowieckiego skierował sprawę do organów ścigania.
Próbowaliśmy dowiedzieć się, jak to z organizowaniem pielgrzymek było. Niestety, Miłkowski uchyla się od odpowiedzi. Twierdzi, że policja zakazała mówić mu o tej sprawie.
Zanim jednak zamilkł wypowiadał się w mediach. I tak na przykład w relacji stacji telewizyjnej TVN z Chorwacji przyznał, że zorganizował „około stu” pielgrzymek. Teraz mówi, że nie „zorganizował”, ale jedynie jeździł z nimi jako pilot. Kto je więc zorganizował? - Różne biura – wyjaśnia, ale nie chce nic więcej na ten temat powiedzieć. Powtarza też, co mówił wcześniej, że miał umowę jako agent biura podróży Motyl SA z Lublina.
W krótkiej rozmowie z Polską Agencją Prasową w czwartek tłumaczył, że tragicznie przerwaną pielgrzymkę organizowała siostra zakonna. - Ja tylko pomagałem w ubezpieczeniu i w zorganizowaniu autokaru – stwierdził. Przypomnijmy, że dwie z trzech sióstr zakonnych, które były w autokarze, zginęły. Trzecia jest ranna, ale o stanie jej zdrowia nic nie wiadomo.