W przededniu wyborów federalnych, które odbędą się w najbliższą niedzielę, liderzy największych firm turystycznych zajęli wyraźne stanowiska polityczne. Po tym, jak prezes TUI Sebastian Ebel ostrzegał już w zeszłym tygodniu przed planami AfD, teraz swoją opinię wyraził prezes REWE opisuje niemiecki portal branży turystycznej Reise vor-9.
Szefowie niemieckich biur podróży apelują, żeby postawić na demokrację
Ebel w programie ARD „Maischberger” mówił, że stanowisko AfD w sprawie Unii Europejskiej i euro coraz bardziej zagraża gospodarce. Niemcy, jako kraj eksportujący dużo swoich towarów, skorzystały na wprowadzeniu euro. Gdyby nie ta przewaga, prowadzenie działalności byłoby dużo trudniejsze, a inwestycje musiałyby zostać przeniesione za granicę. Gdyby faktycznie zniesiono europejską walutę, nieuchronnie doprowadziłoby to do wzrostu bezrobocia i znacznie większej inflacji.
Czytaj więcej
Prawie o 7 procent wzrosły w zeszłym roku przychody niemieckich touroperatorów. Okazuje się, że na rynku nie przybyło turystów - po prostu przejęły klientów dzięki temu, że w czerwcu z rynku zniknęło drugie pod względem wielkości biuro podróży, FTI - wynika z analizy branżowego magazynu „FVW”.
Dlatego tak ważne jest, aby w wyborach poprzeć partie demokratyczne. Ebel zaapelował też do pracowników swojej firmy, aby pod żadnym pozorem nie głosowali na AfD. Jak twierdzi, widzi „zagrożenie dla demokracji po prawej stronie”.
Z kolei Lionel Souque, prezes REWE, który odpowiedzialny jest też bezpośrednio za segment działalności turystycznej koncernu, skupionej pod marką Dertour Group, również wypowiedział się na ten temat. Mimo że w swoim oświadczeniu nie wspomniał wprost o AfD, ton jego apelu jest jasny. „Chociaż jako Francuz nie mam prawa głosu w Niemczech, te wybory są dla mnie szczególnie ważne” – pisze na platformie LinkedIn. Kraj stoi w obliczu poważnych wyzwań, które można rozwiązać „tylko wspólnie” i „poprzez dyskurs”.