Wcześniej, w ostatnich miesiącach, cena akcji spółki systematycznie rosła, spadając tylko czasowo. 14 maja osiągnęła rekordowy poziom 169 złotych. Później, po korekcie, kolejny pik nastąpił 26 sierpnia i wyniósł 152,6 złotego. Od tamtej pory cena powoli maleje. Ostatni raport jej nie pomógł, kiedy go ogłoszono, akcje spółki kosztowały 130,5 złotego, a wczoraj na zamknięciu sesji giełdy już 119,3 złotego.
Prezes Rainbowa: Trzeci kwartał ważniejszy w turystyce niż drugi
Zdaniem prezesa spółki Macieja Szczechury reakcja inwestorów jest przesadzona. – To prawdopodobnie wynik nadmiernego przywiązania do wyniku naszej spółki za drugi kwartał, bez przewidywania, że to właśnie trzeci kwartał jest zwykle najmocniejszym okresem w działalności biura podróży – mówi nam.
– Rynek wie, co się działo w maju i czerwcu, kiedy rzeczywiście spadł popyt na wycieczki biur podróży, ale nie wie, że w lipcu, sierpniu i we wrześniu, czyli w trzecim kwartale, sytuacja mocno zmieniła się na korzyść touroperatorów.
Klienci, którzy czekali na okazje cenowe last minute, zrozumieli, że się raczej nie doczekają, bo przyszły już wakacje. Pomogła nam też pogoda w Polsce – było bowiem stosunkowo zimno, deszczowo i wietrznie. Klienci ruszyli więc szeroką ławą do biur podróży. To z kolei spowodowało, że ceny podskoczyły. Wtedy klienci z jeszcze większym pośpiechem rezerwowali wakacje, a touroperatorzy podnosili ceny, żeby odbić sobie dwa miesiące gorszej sprzedaży. Szacuję, że ceny wzrosły wtedy nawet o 20-30 procent w porównaniu z cenami z czerwca.
Poza tym na rynku było już mniej ofert. Na przykład my w Rainbowle, widząc jak reagują klienci i co robi konkurencja, już w marcu skorygowaliśmy nasz program, czyli ograniczyliśmy nieco podaż ofert. Dzięki temu, że przyszło letnie zainteresowanie podróżami z biurami podróży, udało nam się sprzedać nasze miejsca po dobrych cenach. Wynikowo, czyli pod względem zysku, trzeci kwartał zapowiada się więc na poziomie zeszłorocznego, który był rekordowy w naszej firmie – wyjaśnia Szczechura.