Reklama

Donald Tusk w sprawie KPO dla branży turystycznej: Nie dajmy się zwariować

Nie milkną komentarze dotyczące internetowo–medialnej burzy w sprawie rozdzielania dotacji z Krajowego Planu Odbudowy na tak zwany komponent gastronomiczno–hotelarsko–turystyczny. Ponownie zabrali głos premier Donald Tusk i minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Publikacja: 11.08.2025 13:59

Premier Donald Tusk wystąpił na konferencji dla dziennikarzy przed wizytą w fabryce broni

Premier Donald Tusk wystąpił na konferencji dla dziennikarzy przed wizytą w fabryce broni

Foto: PAP, Mikołaj Kuras

Chodzi o oburzenie, jakie w opinii publicznej wywołały informacje, że przedsiębiorcy z branży gastronomicznej, hotelarskiej i turystycznej, korzystając z dotacji, inwestowali w sprzęt, jak łodzie motorowe, mobilne punkty sprzedaży kawy, sauna, basen czy balon.

Czytaj więcej

Burza wokół KPO. Branża turystyczna: Politycy nas nie słuchali, a teraz szukają winnych

„Afera KPO” rozpętała się w czwartek wieczorem. Chętnie podsycali ją politycy niechętni rządowi. W sobotę, niedzielę i poniedziałek w obronie swoich środowisk stanęły organizacje branży turystycznej – Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego, Europejskie Stowarzyszenie Przedsiębiorców Turystycznych i Fundacja Polskich Hoteli Niezależnych. Największe emocje opadły i teraz słychać więcej głosów merytorycznych i zdystansowanych wobec „afery”. 

Donald Tusk: Musieliśmy poluzować warunki KPO, żeby nie stracić pieniędzy unijnych

Do sprawy wrócił między innymi premier Donald Tusk. Podczas krótkiej konferencji prasowej przed dzisiejszą wizytą w fabryce z branży zbrojeniowej.

Przypomniał, że kiedy jego rządowi udało się odblokować pieniądze z KPO, których nie udało się pozyskać poprzedniemu rządowi, czasu na ich rozdzielenie i wykorzystanie zostało niewiele. Rząd chciał, żeby pieniądze nie przepadły, stąd zliberalizował zasady ich przyznawania.

Reklama
Reklama

- Odziedziczyliśmy program przygotowany przez poprzedni rząd i odziedziczyliśmy ponad dwuletnie opóźnienie. Inaczej niż inne państwa europejskie, mój rząd musiał nie tylko odblokować te środki, ale i stanąć na głowie, żeby zdążyć je wydać. Problem z całym KPO, nie tylko tym procentem na branżę hotelarsko-gastronomiczną, polegał na tym, że Polska mogła nie zdążyć wydać tych środków. Szukano różnych sposobów, żeby jak najwięcej środków trafiło szybko do polskich beneficjentów. Inaczej te środki by po prostu przepadły – mówił Donald Tusk.

Jak przyznał, Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej zdecydowało o rozluźnieniu procedur, „żeby te środki mogły trafić do ludzi”.

- Na razie nie stwierdziliśmy korupcji czy kradzieży tych środków. Raczej beztroskie wydawanie pieniędzy na rzeczy, które słusznie ludzi co najmniej zastanawiają, jeśli nie wkurzają. [Dlatego teraz] każdy przypadek zbadamy. Tam, gdzie nadużycia są oczywiste, unieważniamy umowy [na dotacje]. Ale żebyśmy nie dali się zwariować - przygniatająca większość tych środków trafiła do polskich firm małych i średnich, żeby zrekompensować im straty wynikające z covidu. Trzeba to było zrobić szybciej, a przez to pewnie mniej starannie. To będziemy badali – dodał.

Wyjaśnił, że podczas jutrzejszego posiedzenia rządu minister Katarzyna Pełczyńska omówi każdy element procedury.

Czytaj więcej

Polskie Hotele Niezależne: Hejt na KPO podważa sens naszej pracy, szkodzi państwu i turystyce

Pełczyńska-Nałęcz: Sprawę dotacji badamy, na razie oskarżenia to teorie spiskowe i pomówienia

Ponownie też zabrała głos sama minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. W mediach społecznościowych zamieściła wpis, w którym przypomina, jakimi generalnymi procedurami kieruje się jej resort w udzielaniu dotacji. Wskazuje, że głosy krytyczne pojawiły się w efekcie prowadzonej przez ministerstwo polityki transparentności – ono samo zamieściło w internecie wykaz wszystkich dotacji. Niektórzy wykorzystali to do „wojny”, „tanich igrzysk”, „spiskowych teorii” i „pomówień” na podstawie „pojedynczych projektów z HoReCa”.

Reklama
Reklama

Jak pisze, „awantura trwa. Bo od pewnego momentu nie chodzi już o żadną prawdę. Chodzi o skompromitowanie KPO i funduszy. Więcej, całej Unii i naszego w niej członkostwa. Jawność danych jest wykorzystywana jako oręż do demolowania publicznych projektów inwestycyjnych”.

Minister kończy wpis deklaracją, że jest gotowa dyskutować o KPO z jej krytykami, jak dziennikarz Krzysztof Stanowski czy przewodzący Konfederacji Sławomir Menzen. 

Publikujemy poniżej cały wpis minister Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, oddający jej punkt widzenia.

"Od 21 lat realizujemy inwestycje z funduszy 🇵🇱🇪🇺. Od 21 lat prowadzimy je według najwyższych standardów: konkursy, regulaminy, eksperci, 🇵🇱🇪🇺 instytucje kontrolne. Programy przechodzą przez otwarte konsultacje z partnerami społecznymi.

W KPO są te same zasady. Ale wprowadziliśmy nowość - specjalną stronę z mapami inwestycji i beneficjentów. Bo pełna jawność danych to zasada każdej szanującej ludzi władzy.

Ludzie oglądają, korzystają. Czują się poinformowani.

Kilkoro odpowiedzialnych obywateli wyraża zaniepokojenie wybranymi projektami. Wykorzystują jawność danych do tego, do czego ona służy - czyli społecznej kontroli.

Reklama
Reklama

Natychmiast informuję: tam gdzie są wątpliwości rozliczymy. Jeśli są naruszenia - wezwiemy do zwrotu środków. Mysz się nie prześlizgnie. Kontrole, kary, zwroty. Bo przy wielkich projektach inwestycyjnych zawsze pojawiają się błędy eksperckie, a także niestety cwaniactwo ze strony tych, którzy wbrew regułom chcą dostać pieniądze. Są na to od lat procedury. Stosujemy je rygorystycznie.

I nagle w tej normalności zaczyna się wojna, a właściwie tanie igrzyska. Wyciąganie pojedynczych projektów z HoReCa a potem kolejnych programów i obśmiewanie na bazie wyrwanych z kontekstu fragmentów opisu inwestycji. Sądy internetowe nad ludźmi, którym nic nie udowodniono - po prostu dostali dotacje. Pomówienia.

No i spiskowe teorie.

O “tajnym poluzowaniu kryteriòw”

Tak w przypadku HoReCa zostały zmienione kryteria naboru wniosków. Z wymaganego w pierwszym konkursie 30proc strat obrotów do 20 proc. Dlaczego? Bo w KPO dla każdego programu zapisany jest wskaźnik - ile projektów ma być. To jest plan inwestycji publicznych, a nie kieszonkowa kasa na dowolne wydatki. Więc są wskaźniki. Na początku otworzyliśmy więc konkurs dla najbardziej poszkodowanych. A potem, gdy wskaźnik nie został wyczerpany - dołączyliśmy mniej poszkodowanych. Znowu, normalna procedura. Ale cóż szkodzi zrobić wokół tego inbę

Reklama
Reklama

Druga sprawa: jakoby skoordynowany z ministerstwem/PARP-em handel firmami pod HoReCę.

Celem programu jest wzmocnienie polskich firm w danej branży, a nie konkretnych właścicieli. W tej sytuacji historia właścicielska nie jest i nie ma być przedmiotem uwagi wybierających projekty. Czy przed konkursem mogły być jakieś manipulacje właścicielskie łamiące prawo? Nie wiem - to nie jest obszar dla PARP czy ministerstwa. Od tego są służby.

Natomiast: nie ma milimetra dowodów na to, że jakiś urzędnik czy któryś z ministrów zadziałał na własną korzyść. Zero, nawet cienia, poszlak korupcji. Jest jawność danych, procedury i kontrole: ministerialne i unijne.

Ale awantura trwa. Bo od pewnego momentu nie chodzi już o żadną prawdę. Chodzi o skompromitowanie KPO i funduszy. Więcej, całej Unii i naszego w niej członkostwa. Jawność danych jest wykorzystywana jako oręż do demolowania publicznych projektów inwestycyjnych. Niektórzy zaczynają nawet sugerować, że w tej „hecy” pomagają farmy trolli zza miedzy. W ogóle by mnie to nie zdziwiło.

Bo ta awantura jest bardzo szkodliwa dla PL. Podważa zaufanie do inwestycji z funduszy, paraliżuje urzędników, traumatyzuje beneficjentów. „Lincz” internetowy można zaliczyć tylko za bycie biorcą dotacji czy ekspertem.

Reklama
Reklama

Tymczasem wszystkie państwa z ambicjami rozwojowymi prowadzą duże publiczne programy inwestycyjne. No i bezpieczeństwo: z KPO jako jedyni w 🇪🇺 stworzyliśmy fundusz (25mld) na obronność. Ten fundusz jest na pewno solą w oku putinowskich służb

Zamiast urządzać polowanie na czarownice w necie, warto na serio porozmawiać.

- Jak wspierać polskich przedsiębiorców?

- Czy i jak korzystać z unijnych pieniędzy? A jeśli nie z Unii to skąd brać środki na inwestycje?

- Pomagać czy nie pomagać dotkniętym powodzią, covidem, mieszkańcom małych miast?

Reklama
Reklama

Panie @Stanowski znajdzie Pan czas na rozmowę? Może być na kanale zero. Ale uwaga: Pan też wykłada swoją pozytywną wizję, a nie tylko recenzuje.

Panie @Mentzen - podobnie. Może wspólny udział w jakimś programie w Polsacie?

Rzucam rękawicę:) i Zapraszam".

Źródło: Facebook

Chodzi o oburzenie, jakie w opinii publicznej wywołały informacje, że przedsiębiorcy z branży gastronomicznej, hotelarskiej i turystycznej, korzystając z dotacji, inwestowali w sprzęt, jak łodzie motorowe, mobilne punkty sprzedaży kawy, sauna, basen czy balon.

„Afera KPO” rozpętała się w czwartek wieczorem. Chętnie podsycali ją politycy niechętni rządowi. W sobotę, niedzielę i poniedziałek w obronie swoich środowisk stanęły organizacje branży turystycznej – Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego, Europejskie Stowarzyszenie Przedsiębiorców Turystycznych i Fundacja Polskich Hoteli Niezależnych. Największe emocje opadły i teraz słychać więcej głosów merytorycznych i zdystansowanych wobec „afery”. 

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Reklama
Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Hotele
Polskie Hotele Niezależne: Hejt na KPO podważa sens naszej pracy, szkodzi państwu i turystyce
Hotele
Burza wokół KPO. Branża turystyczna: Politycy nas nie słuchali, a teraz szukają winnych
Hotele
Pozew zbiorowy przeciwko Booking.com. Amerykańska platforma zabrała głos
Hotele
Co goście wynoszą z hoteli, a co w nich zostawiają? Hotelarze wspominają
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama