Jak podkreśla Europejska Organizacja ds. Bezpieczeństwa Żeglugi Powietrznej, nie chodzi o prognozę, jak wznowienie lotów faktycznie będzie przebiegać, bo wszystko zależy od szeregu czynników, jak okres trwania i skala pandemii, których dziś nie da się jednoznacznie określić, ale o pokazanie skutków zastosowania dwóch różnych modeli – skoordynowanego dla całej Europy i zróżnicowanego, tworzonego przez każde państwo indywidualnie. Organizacja podkreśla, że jeśli linie lotnicze będą musiały działać według innych zasad w miejscu startu i innych w porcie, w którym lądują, będzie to dla nich bardzo uciążliwe.
Według modelu skoordynowanego działania na szeroką skalę będzie można wprowadzać w połowie czerwca, a ich szczyt przypadnie na lipiec. Jeśli moment wdrożenia trzeba będzie przesunąć, wówczas scenariusz zacznie obowiązywać od lipca.
CZYTAJ TEŻ: Europejskie linie lotnicze i lotniska proszą o pomoc
W swojej analizie Eurocontrol przyjmuje, że jako pierwsze wrócą loty wewnątrz Europy – to założenie opiera się na doświadczeniach z Chin, gdzie realizowanych jest już około 40 procent lotów, choć obłożenie jest nadal bardzo małe. Według scenariusza skoordynowanego kraje porozumieją się zarówno w kwestii procedur operacyjnych, jak i zniesienia zakazów podróżowania. To najważniejszy postulat przewoźników i portów lotniczych. Wówczas branża straciłaby 45 procent lotów, które zaplanowane były na ten rok (5 milionów). Model nieskoordynowany zakłada, że do takiego porozumienia nie dojdzie, co przełoży się na spadek liczby operacji lotniczych o 57 procent (6,2 miliona).
Dane te pokazują, jak ważne jest wypracowanie wspólnych zasad przywracania lotów, bo dzięki nim uda się choć częściowo ograniczyć straty wywołane pandemią. Te ostatnie, zdaniem Eurocontrol, wyniosą w tym roku około 110 miliardów euro – wartość ta odnosi się do skumulowanego spadku przychodów linii lotniczych, lotnisk i agencji żeglugi powietrznych.