Ryanair poinformował dziś w komunikacie o redukcji październikowego rozkładu lotów o kolejne 20 procent (pierwsza, również 20-procentowa redukcja nastąpiła już w połowie sierpnia). Przewoźnik zakłada, że oferowanie w październiku spadnie z 50 procent do około 40 procent poziomu z października zeszłego roku, przy współczynniku wypełnienia samolotów powyżej 70 procent. Redukcje te były konieczne, bo ciągłe zmiany zasad podróżowania i wprowadzanie przez rządy bez uprzedzenia kolejnych ograniczeń „osłabia chęć konsumentów do rezerwowania z wyprzedzeniem”.
Na przykład w Irlandii, której rząd od 1 lipca utrzymuje „nadmierne i wadliwe ograniczenia podróży”, wskaźnik zakażeń wzrósł w ostatnich tygodniach do 50 na 100 tysięcy mieszkańców – to ponad dwukrotnie więcej niż na przykład w Niemczech i we Włoszech, które pozwalają podróżować wewnątrz Unii Europejskiej.
CZYTAJ TEŻ: Ryanair redukuje loty, zbyt optymistycznie ocenił popyt
– Jesteśmy rozczarowani redukcją naszego oferowania do poziomu około 40 procent w porównaniu z październikiem zeszłego roku. Niestety zaufanie klientów zostało nadszarpnięte przez złe zarządzanie zasadami podróży lotniczych wprowadzanymi przez rządy poszczególnych krajów, a wielu klientów Ryanaira nie może podróżować w celach biznesowych lub z powodu pilnych spraw rodzinnych bez konieczności poddania się nieskutecznej 14-dniowej kwarantannie – mówi rzecznik prasowy Ryanaira, cytowany w komunikacie.
– Jest jeszcze za wcześnie na podjęcie ostatecznych decyzji odnośnie zimowego rozkładu lotów, który obowiązuje od listopada do marca, ale jeśli obecne trendy i złe zarządzanie zasadami podróży lotniczych i normalną działalnością gospodarczą będą się utrzymywać, to podobne ograniczenia oferowania mogą zostać wprowadzone – dodaje.