Polskie porty lotnicze notują dwukrotnie większą dynamikę wzrostu niż europejska średnia. W I półroczu 2019 roku obsłużyły 22,3 mln pasażerów, z czego lotniska regionalne – 62 procent. Tym samym było to najlepsze półrocze w ich historii tych ostatnich. Jednak Centralny Port Komunikacyjny może zagrozić lokalnym lotniskom, zwłaszcza tym położonym blisko CPK, czyli w Łodzi, Bydgoszczy i Lublinie.
– Centralny Port Komunikacyjny to projekt jeszcze dosyć odległy. Trudno przewidywać, co się stanie za 10, 15, może 20 lat. Jest ono planowane na 2027 rok, ale wydaje mi się, że to są dosyć optymistyczne założenia. Wpływ CPK na lotniska regionalne, te położone blisko, może być bardzo duży – mówi agencji Newseria Biznes Anna Midera, prezes Portu Lotniczego im. Władysława Reymonta w Łodzi.
CZYTAJ TEŻ: Itaka wybrała Radom. Czy inni pójdą w jej ślady?
Centralny Port Komunikacyjny „Solidarność” ma powstać 40 kilometrów na zachód od Warszawy. W pierwszym etapie ma przyjmować 45 milionów pasażerów rocznie. CPK ma być odpowiedzią na szybko rosnący ruch pasażerów na polskich lotniskach, zwłaszcza w warszawskim porcie i jego ograniczonej przepustowości. Tylko przez pierwsze osiem miesięcy 2019 roku Lotnisko im. Fryderyka Chopina obsłużyło ok. 12,5 mln pasażerów.
Zdaniem Midery budowa CPK zakłada, że Lotnisko Chopina w Warszawie będzie zamknięte. Ale Centralny Port Lotniczy nigdy nie wygeneruje planowanej liczby pasażerów.