- Pracy w turystyce na razie nie ma, ale i tak ciągle podróżuję - mówi jeden z bohaterów filmu zrealizowanego w ramach kampanii przypominającej o Ukrainie jako o kierunku turystycznym. Materiał powstał na zlecenie Ukraińskiej Agencji Rozwoju Turystyki – a opisuje go niemiecka gazeta „Die Welt” w elektronicznym wydaniu.
Z biura podróży na zaplecze frontu
W kampanii zatytułowanej „We are here - brave hearts of Ukraine“ („Jesteśmy tu. Odważne serca Ukrainy”) udział wzięli zwykli ludzie, którzy przed wojną pracowali w turystyce. Teraz działają na froncie. Jednym z nich jest Roman Sinicyn, który prowadził wycieczki po kraju. Teraz pracuje w organizacji pomagającej żołnierzom. Przy okazji zbiera części sprzętu militarnego, które pozostały po walkach – niektóre odesłał do Muzeum Narodowego w Kijowie, pozostałe gromadzi u siebie, w przyszłości chce stworzyć Muzeum Wojny.
Czytaj więcej
Ukraina będzie potrzebować 9 miliardów dolarów, aby odbudować sektor turystyczny – takie wyliczenia podali eksperci UNESCO. Ich zdaniem przywracanie normalnego ruchu turystycznego zajmie ok. 10 lat.
Szefowa Ukraińskiej Agencji Rozwoju Turystyki Mariana Oleskiw mówi, że organizacja już pracuje nad planami odbudowania infrastruktury, hoteli i atrakcji. Jednocześnie kraj chce przypominać odwiedzającym o agresji Rosji, dlatego pojawiają się pomysły stworzenia szlaków pamięci wojny.
Na razie Agencja nie chce jednak, by goście przyjeżdżali, choć tzw. turystyka wojenna kwitnie. Wycieczki na Ukrainę ma w ofercie między innymi polskie biuro podróży Quand, grupy wyruszają z Tomaszowa Lubelskiego. Z kolei War Tours z Kijowa oferuje trasy zwiedzania wiodące przez stolicę kraju, ale też do zdobytych w 2022 roku przez Rosjan miast Irpin i Bucza. Firma twierdzi, że część przychodów przeznacza na pomoc ukraińskiej armii.