W ubiegłym miesiącu do podobnego wycieku doszło w emiracie Fudżajra. Lubiany między innymi przez polskich turystów region Zjednoczonych Emiratów Arabskich był zmuszony zamknąć plaże do czasu usunięcia śladów po ropie naftowej.
Zdaniem władz do obu wypadków mogły przyczynić się tankowce przewożące paliwo w Zatoce Perskiej. Mimo nakładanych kar statki pozbywają się zanieczyszczonego ropą balastu, a ten powoduje zanieczyszczenie wody morskiej. Komisja złożona między innymi z przedstawicieli straży morskiej, ekologów i wojska zastanawia się, jak wymusić odpowiedzialność na firmach przewożących ropę naftową i unikać kolejnych katastrof.
Emiraccy rybacy w rozmowie z lokalnymi mediami podkreślają, że czasami uda się zobaczyć plamy ropy naftowej, zanim dotrą one w pobliże wybrzeża. - Tym razem prądy morskie były tak szybkie, że stało się to niemożliwe. Ropa zniszczyła nam wszystkie narzędzia i silnik statku - tłumaczy Ahmad Darwish.
Do wycieku w pobliżu Kalby doszło kilka dni temu. Prawdopodobnie nie spowodował uszkodzeń wybrzeża, ale w jego wyniku mogła ucierpieć flora i fauna morska. Dostępu do kilometrowego odcinka plaży chroni policja.