Ministerstwo Skarbu Państwa, chociaż oficjalnie żałuje, że Sebastian Mikosz zrezygnował ze stanowiska prezesa PLL LOT, nie przekonało go, żeby rezygnację wycofał. — Rozmawiałem z nim kilkakrotnie i wiedział, że negocjuję z inwestorem warunki podniesienia kapitału w LOT-cie. Ustaliliśmy filary tego porozumienia. Staraliśmy się rozwinąć LOT. Analizowałem też, co robił sam prezes Mikosz i naprawdę byłem pod wrażeniem jego osobistego zaangażowania - mówił minister skarbu Andrzej Czerwiński, który podkreślił, że dymisja była d;a niego zaskoczeniem.
Co w takim razie będzie z LOT-em po 17 września, kiedy Mikosz odejdzie ze spółki? Wiadomo, że MSP nie planuje ogłaszania konkursu na nowego prezesa, a Mikosz zostawi zespół, który potrafi zająć się bieżącą działalnością przedsiębiorstwa. Pewnie tak będzie do czasu, kiedy nowy rząd wybierze nowego szefa. Już czternastego w ciągu 10 lat. Taką rotacją szefów nie może pochwalić się żadna inna linia lotnicza.
Premier Ewa Kopacz uważa, że LOT powinien pozostać w polskich rękach, bo to dobro narodowe. — Mamy mieć swoją markę, to jest dla mnie najważniejsze - mówiła po kolejnym wyjazdowym posiedzeniu rządu. Mówiła też, że rozmawiała o sytuacji w LOT-cie z ministrem skarbu, ale powodów odejścia prezesa Mikosza nie zna. Dodała także, że wybór inwestora powinien być dobrze przemyślany, a zawarta z nim umowa korzystna dla firmy.
Kopacz zapowiedziała, że będzie wymagała od szefa MSP, by monitorował sytuację w LOT-cie i prywatyzację tę spółki. — LOT jest naszą wizytówką i chcę, aby tak zostało, żeby zostało logo, żeby ruchy wykonane w związku z tym przedsiębiorstwem, były z korzyścią dla niego - mówiła.
Przypomnijmy, że MSP negocjuje umowę, na podstawie której amerykański fundusz Indigo ma zainwestować w LOT (szczegóły ewentualnego porozumienia nie są znane). MSP stwierdziło jednak, że w związku ze zbliżającymi się wyborami wstrzyma się z decyzją i zostawi ją nowemu rządowi. Nie zgadza się z taką postawą prezes LOT-u Sebastian Mikosz, złożył więc dymisję.