Dokąd poleci LOT bez Sebastiana Mikosza?

Przed LOT-em wielka niewiadoma. Premier uważa, że linia lotnicza jest dobrem narodowym i że powinna zostać w polskich rękach. Tylko, że to nie zapewni jej tak potrzebnego kapitału

Publikacja: 19.08.2015 21:59

Dokąd poleci LOT bez Sebastiana Mikosza?

Foto: materiały prasowe

Ministerstwo Skarbu Państwa, chociaż oficjalnie żałuje, że Sebastian Mikosz zrezygnował ze stanowiska prezesa PLL LOT, nie przekonało go, żeby rezygnację wycofał. — Rozmawiałem z nim kilkakrotnie i wiedział, że negocjuję z inwestorem warunki podniesienia kapitału w LOT-cie. Ustaliliśmy filary tego porozumienia. Staraliśmy się rozwinąć LOT. Analizowałem też, co robił sam prezes Mikosz i naprawdę byłem pod wrażeniem jego osobistego zaangażowania - mówił minister skarbu Andrzej Czerwiński, który podkreślił, że dymisja była d;a niego zaskoczeniem.

Co w takim razie będzie z LOT-em po 17 września, kiedy Mikosz odejdzie ze spółki? Wiadomo, że MSP nie planuje ogłaszania konkursu na nowego prezesa, a Mikosz zostawi zespół, który potrafi zająć się bieżącą działalnością przedsiębiorstwa. Pewnie tak będzie do czasu, kiedy nowy rząd wybierze nowego szefa. Już czternastego w ciągu 10 lat. Taką rotacją szefów nie może pochwalić się żadna inna linia lotnicza.

Premier Ewa Kopacz uważa, że LOT powinien pozostać w polskich rękach, bo to dobro narodowe. — Mamy mieć swoją markę, to jest dla mnie najważniejsze - mówiła po kolejnym wyjazdowym posiedzeniu rządu. Mówiła też, że rozmawiała o sytuacji w LOT-cie z ministrem skarbu, ale powodów odejścia prezesa Mikosza nie zna. Dodała także, że wybór inwestora powinien być dobrze przemyślany, a zawarta z nim umowa korzystna dla firmy.

Kopacz zapowiedziała, że będzie wymagała od szefa MSP, by monitorował sytuację w LOT-cie i prywatyzację tę spółki. — LOT jest naszą wizytówką i chcę, aby tak zostało, żeby zostało logo, żeby ruchy wykonane w  związku z tym przedsiębiorstwem, były z korzyścią dla niego - mówiła.

Przypomnijmy, że MSP negocjuje umowę, na podstawie której amerykański fundusz Indigo ma zainwestować w LOT (szczegóły ewentualnego porozumienia nie są znane). MSP stwierdziło jednak, że w związku ze zbliżającymi się wyborami wstrzyma się z decyzją i zostawi ją nowemu rządowi. Nie zgadza się z taką postawą prezes LOT-u Sebastian Mikosz, złożył więc dymisję.

Według wyliczeń, do których dotarła „Rzeczpospolita" wejście Indigo pozwoliłoby stworzyć w krótkim czasie przynajmniej pięć tysięcy miejsc pracy w Warszawie w otoczeniu firmy. Zyskałybo także cargo, nie mówiąc o kateringu i Lotnisku im. Chopina w Warszawie.

LOT, mimo poprawy wyników, potrzebuje dużego kapitału na rozwój. Musi między innymi kupić nowe maszyny średniego zasięgu i odświeżyć dreamlinery, wynajmowane innym liniom, kiedy musiał ograniczyć oferowanie.

Zostawienie „dobra narodowego" w polskich rękach nie daje możliwości dokapitalizowania linii. Jak wyliczył najlepszy polski analityk rynku lotniczego Adrian Furgalski, nie pomoże wprowadzenie przewoźnika na giełdę. Wpływów ze sprzedaży akcji wystarczyłoby na kawałek jednej maszyny. Na Węgrzech, gdzie rząd też bardzo dba się o dobra narodowe nikt nie protestował, kiedy Wizz Air wchodził na giełdę nie w Budapeszcie, ale w Londynie, a Indigo przejmowało pakiet akcji. Bez Indigo Węgrzy nie mieliby nawet co marzyć o zamówieniu 110 Airbusów, czyli niemal potrojeniu floty. Z Indigo jest to możliwe.

Nie wiadomo jaka będzie reakcja Komisji Europejskiej na wydarzenia w LOT-cie. Prywatyzacja spółki jest elementem planu jej restrukturyzacji, który z powodzeniem realizował Mikosz.

Czy Indigo odleci z Polski ze swoimi pieniędzmi na dobre? Wiceminister skarbu Wojciech Chmielewski uważa, że nie. I że jest możliwe, jeszcze przed październikowymi wyborami podpisanie listu intencyjnego i umowy inwestycyjnej. Bo można to załatwić nawet w 5 tygodni. Nie wiadomo jednak jak na odejście Mikosza zareagują Amerykanie. Wiadomo, że są zdegustowani postępowaniem MSP i zdezorientowani.

W liście Indigo jest jednak wzmianka, która pozwala mieć nadzieję, że nie wszystko zostało stracone. „Jesteśmy najodpowiedniejszym rozwiązaniem dla LOT-u. Znamy się na biznesie lotniczym lepiej niż większość graczy na rynku, mamy sukcesy, kapitał, a przede wszystkim, co najważniejsze, jesteśmy zdecydowani przekształcić LOT w dużego pracodawcę i solidną polską linię lotniczą".

Ministerstwo Skarbu Państwa, chociaż oficjalnie żałuje, że Sebastian Mikosz zrezygnował ze stanowiska prezesa PLL LOT, nie przekonało go, żeby rezygnację wycofał. — Rozmawiałem z nim kilkakrotnie i wiedział, że negocjuję z inwestorem warunki podniesienia kapitału w LOT-cie. Ustaliliśmy filary tego porozumienia. Staraliśmy się rozwinąć LOT. Analizowałem też, co robił sam prezes Mikosz i naprawdę byłem pod wrażeniem jego osobistego zaangażowania - mówił minister skarbu Andrzej Czerwiński, który podkreślił, że dymisja była d;a niego zaskoczeniem.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"
Turystyka
Turcy mają nowy pomysł na all inclusive
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Turystyka
Włoskie sklepiki bez mafijnych pamiątek