Od początku maja Modlin jest także drugim lotniskiem po porcie im. Chopina wyposażonym w system ILS II, który umożliwia operacje lotnicze w trudnych warunkach atmosferycznych, np. kiedy podstawa chmur wynosi tylko 30 metrów. W wypadku Modlina jest to szczególnie ważne, bo często zalegają tam mgły i a wtedy samoloty były przekierowywane do Warszawy i Łodzi.
Modlin, ze wszystkimi swoimi zaletami, jest jednak zdany praktycznie na jednego partnera, i to w dodatku najbardziej niestałego w uczuciach w całej branży lotniczej - irlandzką linię niskokosztową Ryanair.
- Po początkowych perturbacjach Modlin pokazał, że ma sens ekonomiczny, bo choć warszawskie lotnisko ma jeszcze wolne moce przerobowe, to w perspektywie 10 lat drugie lotnisko w pobliżu stolicy będzie potrzebne - mówi analityk rynku lotniczego Krzysztof Moczulski.
W podobnej sytuacji - uzależnienia od Ryanaia - jest lotnisko w Bydgoszczy, które jednak ma o tyle lepszą sytuację, że lata tam również Eurolot, który dowozi pasażerów do centrum przesiadkowego w Warszawie. Latający Ryanairem jak na razie takiego komfortu nie mają, chociaż i ta linia wyraźnie zaczyna przestawiać się na rejsy na główne europejskie lotniska.
- Przykłady innych krajów wskazują, że sentymentów nie ma. Jeśli tylko jakakolwiek część oferty nie odpowiada Ryanairowi, to wycofuje się z portu lub drastycznie redukuje liczbę kierunków i lotów,choćby po to, aby postawić partnera pod ścianą i wymóc satysfakcjonujące dla siebie warunki. To ostatnie zresztą niedawno obserwowaliśmy w Polsce na przykładzie Bydgoszczy i Rzeszowa - wskazuje Moczulski.