Mieszkańcy i turyści mówią o dziwnej atmosferze panującej w miasteczku, jakby cofnęli się co najmniej o sto lat. Wszędzie unosi się zapach palonego w kominach drewna, a po zmierzchu zapadają w Cortinie ciemności.

Prądu nie ma, bo zawaliło się kilka słupów sieci wysokiego napięcia. Bezużyteczne są w tej sytuacji telewizory i komputery. Do łask powróciły więc dawne gry towarzyskie, od kart do chińczyka.

Na wolnych od samochodów ulicach w ciągu dnia bawią się dzieci. Tak ma być jeszcze przynajmniej przez 48 godzin. Ci, którzy nie dojechali w porę do Cortiny, nie ukrywają, że zazdroszczą tym, którzy się pospieszyli i rozkoszują się teraz spokojem.