Zostało jeszcze ponad pół roku do rozpoczęcia Mundialu w Brazylii. Już dzisiaj widać, że kibice będą musieli sięgnąć bardzo głęboko do kieszeni, żeby tam dolecieć.
Także koszty pobytu na miejscu, zwłaszcza w drogim, nawet poza sezonem, Rio de Janeiro, czy Sao Paulo, są wysokie.
Brazylijski urząd ds konkurencji Procon napiętnował już takie praktyki i grozi karami pięciu przewoźnikom — największej linii TAM, niskokosztowym Gol i Azul oraz kolumbijskiej Aviance i należącemu do niej Oceanairowi. Są przypadki, że linie te windowały taryfy o 1000 procent od sprzedawanych zwykle w tym okresie. Przy tym największe podwyżki obejmują loty między Rio de Janeiro i Sao Paulo. 17 listopada można było kupić bilet na tej trasie w okresie „copy" za dobrze ponad tysiąc dolarów, podczas gdy normalnie za ten godzinny lot płaci się nie więcej, niż 100 dolarów. Na przykład za przelot 8 lutego trzeba zapłaci 58 dolarów. Najwięcej kosztuje najtańszy lot z Sao Paulo do Rio 12 lipca, kiedy na stadionie Maracana ma odbyć się finał rozgrywek — 580 dolarów w jedną stronę.
Ale nie oznacza to, że w okresie rozgrywek wszystkie tanie bilety zostały już wyprzedane. Dostępne sa nadal wszystkie taryfy w klasie ekonomicznej od najniższej do najdroższej, gdzie można zmienić datę i przylotu i wylotu, bądź średniej, w której za zmianę którejś z dat płaci się 40 dolarów.
Skoczyły w górę także ceny rejsu z Europy do Brazylii. Portugalski TAP, który zazwyczaj ma najlepsze ceny na tej trasie i najgęstszą siatkę połączeń z Lizbony, sprzedaje bilety dwukrotnie drożej, niż np. podczas słynnego karnawału w Rio.