Jak informują branżowe media niemieckie, Luftfahrt-Bundesamt (odpowiednik polskiego ULC) ma wątpliwości, czy rejsy wykonywane przez linie Fly Egypt i Air Cairo są bezpieczne, dlatego odebrał tymczasowo obu przewoźnikom zezwolenie na wykonywanie połączeń z i do tego kraju. Decyzja ma skutek natychmiastowy. Jak podaje portal Airliners, Fly Egypt dysponuje łącznie pięcioma maszynami, a Air Cairo dziesięcioma. Zabierają pasażerów z 11 lotnisk w Niemczech do Hurghady i Szarm el Szejk.
LCA nie potwierdził tej informacji na zapytanie portalu, artykuł powstał na podstawie rozmów z biurami podróży, które współpracują z egipskimi przewoźnikami. Touroperatorzy twierdzą, że powodem decyzji urzędu są "wykroczenia przeciwko regulacjom administracyjnym".
Decyzja przysporzy wielu problemów touroperatorom, którzy mają zamówione miejsca u obu przewoźników. Należy do nich między innymi TUI. Biuro poinformowało, że rezerwowało niewielką liczbę miejsc we Fly Egypt. Teraz przeniesie klientów do samolotówq innych przewoźników. Podobnie jest w DER Touristik, który jednak ma więcej zamówionych foteli u obu przewoźników.
Thomas Cook nie zamówił żadnych bloków ani we Fly Egypt, ani w Air Cairo, ale jego turyści są przewożeni tymi liniami w ramach współpracy z partnerami handlowymi. Także ten organizator szuka zastępczych rejsów dla swoich gości. Podobnie jest w Alltours. FTI poinformował natomiast, że sprawdza podstawy prawne tej decyzji, turystom zapewnia alternatywne połączenia lotnicze, których jak twierdzi nie brakuje na rynku.
W Polsce z usług Fly Egypt i Air Cairo korzystają polskie biura podróży. Między innymi oddział niemieckiego ETI, specjalizujący się w organizowaniu wypoczynku w Egipcie. Jak mówi nam dyrektor ETI Polska Grzegorz Karolewski, zawieszenie prawa do wykonywania lotów to sytuacja tymczasowa, ograniczona wyłącznie do rynku niemieckiego a dotyczy procedur związanych z cateringiem na pokładach. Loty z Polski odbywają się zgodnie z planem, a sytuacja w Niemczech nie wpływa na sytuację ETI i jego klientów w Polsce.