- Chyba zaczął się renesans targów – podsumowuje trzy dni warszawskiej imprezy Marek Śliwka, prezes biura podróży Logos Travel, który na TT Warsaw jest chyba od początku ich istnienia. – Znakiem, że dobrze się dzieje jest fakt, że w tym roku ściągnęły tu tłumy, choć nie było stoisk z regionalnymi produktami i jedzeniem. Dobrze o targach świadczy też brak „wypełniaczy", niezwiązanych bezpośrednio z turystyką. Jestem z imprezy bardzo zadowolony. Te dni obfitowały w spotkania z konkretnymi klientami, a dosłownie przed chwilą podpisałem umowę o współpracy z zagranicznym kontrahentem – ujawnia Śliwka.
- Wracają dawne, dobre czasy – wtóruje mu Ján Bošnovič, dyrektor Narodowego Centrum Turystyki Słowackiej w Polsce. – Ten trend obserwuję już od dwóch lat. Frekwencja na naszym stoisku była dużo większa niż rok temu i dwa lata temu.
Z kolei wicedyrektor Dolnośląskiej Organizacji Turystycznej Jakub Feiga chwali targi za dobrą organizację.
Toruń pachnący piernikami
Polska ma co pokazać. Udowodniły to regiony i miasta i przekonały, że umieją się wystawiać. Jak Toruń, który przyciągał zwiedzających do stoiska zapachem pierników. W jego rogu młoda kobieta w stroju XIX-wiecznej mieszczki malowała pierniki, reklamując w ten sposób Żywe Muzeum Pierników. Ale nie tylko. – Przedstawiamy Toruń również jako miasto krzyżaków – stąd mamy tu walczącego rycerza, mincerza wybijającego toruńskie szelągi i rachującego mnicha w szarym habicie – wylicza Magdalena Biesiadzińska z Urzędu Miasta Torunia.
- Promujemy Piwnicę Toruńskich Partaczy, gdzie odbywają się zajęcia edukacyjne, łączące naukę z zabawą. Mianem partacza określano ongiś rzemieślników nienależących do cechu – wyjaśnia.