W kwietniu 2010 roku chiński statek do przewozu węgla zahaczył o rafę. Płynął dalej przez ponad kilometr obracając koralowce w pył. Jednocześnie wyciekało z niego paliwo. Armator statku, firma Shenzhen Energy Transport, uchylał się od odpowiedzialności, argumentując, że rafa sama się odradza. Teraz jednak zgodziła się na wypłatę 29,6 miliona dolarów. Australijczycy mają za te pieniądze usunąć zalegający na rafie złom i toksyczną farbę, którą był pokryty kadłub.

Ekologiczna grupa nacisku Greenpeace twierdzi jednak, że odszkodowanie jest bardzo małe i nie pokryje nawet jednej trzeciej faktycznego kosztu operacji oczyszczania.