Bezzałogowy obiekt latający znalazł się w odległości około 60 metrów od samolotu, na wysokości 152 metrów ponad 20 km od lotniska. Pilot nie wykonał żadnego manewru i wylądował bez przeszkód kilka minut później. Opowiedział o zdarzeniu amerykańskiemu urzędowi lotnictwa cywilnego (FAA), a ten powiadomił policję w Los Angeles.

Federalne przepisy lotnicze w Stanach zabraniają używania dronów i modeli samolotów powyżej 400 stóp (122 m) i w strefie co najmniej 5 mil (8 km) od lotniska, o ile osoba sterującą nimi nie uprzedziła o tym kontrolerów lotów lub władz lotniska. Od 2014 r. urząd FAA otrzymał 42 meldunki o dronach latających niebezpiecznie koło lotniska w Los Angeles — podał na jesieni „Los Angeles Times".

Incydent przypomniał poprzedni wypadek, z 19 lutego we Francji, gdy samolot A320 Air France lecący z Barcelony do Paryża uniknął w ostatniej chwili zderzenia z dronem znajdującym się na dużej wysokości w pasie podchodzenia do lądowania na lotnisko Charlesa de Gaulle'a.