Premier Wielkiej Brytanii David Cameron oświadczył, że jego kraj wstrzyma ruch turystyczny do Egiptu, jeszcze zanim zakończyło się śledztwo, ponieważ informacje wywiadu "dały powody do obaw", że przyczyną katastrofy rosyjskiego samolotu była bomba podłożona przez terrorystów. Wyraził opinię, że jest bardziej prawdopodobne, iż był to zamach, niż że przyczyna była inna. Podkreślił, że współczuje Egipcjanom, którzy są tak bardzo uzależnieni od dochodów z turystyki, ale że jego priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa Brytyjczyków.
Po Brytyjczyka także niemiecka Lufthansa zawiesiła loty swoich linii lotniczych do Szarm el-Szejk. Egipskie władze są rozczarowane taką postawą zachodnich władz.
W ubiegłym roku wpływy Egiptu z turystyki przekroczyły 7,5 mld dolarów. To mniej niż w najlepszym 2010 roku, gdy przeszło 14 milionów gości pozostawiło pod piramidami 12,5 mld dolarów, ale lepiej niż w roku 2013, w którym liczba przyjeżdżających stopniała do 9,5 mln, a przychody spadły do 6 mld dolarów. Początek 2015 roku dawał szansę na kontynuowanie wzrostu. Katastrofa samolotu może jednak przekreślić plany egipskiego Ministerstwa Turystyki, które liczyło na wpływy w tym roku rzędu 10 mld dolarów.
Dla turystów z Polski Egipt to jeden z głównych krajów urlopowych, choć jego znaczenie mocno spadło. W zeszłym roku czarterami poleciało tam około 240 tys. turystów, podczas gdy w czasie największej popularności wypoczywało w Egipicie pół miliona polskich urlopowiczów. Ubiegły rok w porównaniu z poprzednim i tak okazał się lepszy, przyciągając o blisko jedną czwartą więcej Polaków niż rok wcześniej. W rankingu najpopularniejszych kierunków turystycznych Egipt znalazł się na trzecim miejscu za Grecją i Turcją.
Polskie biura podróży wstrzymują się z nagłymi decyzjami mogącymi wyhamować wyjazdy do Egiptu. – Nie podejmujemy żadnych działań. Wyloty do Szarm el-Szejk odbywają się normalnie, klienci nie rezygnują – mówi Piotr Henicz, wiceprezes Itaki, największego polskiego touroperatora.