Promować – ale co?

Kiedy słyszę slogan o konieczności promowania Polski, przypomina mi się cytat z komedii Barei. „Powiedz mi, po co jest ten miś? – Właśnie, po co? – Otóż to. Nikt nie wie, po co i nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta"

Publikacja: 24.05.2012 09:40

Promować – ale co?

Foto: Fotorzepa, pn Piotr Nowak

Red

Mam wrażenie, że niewiele osób potrafi powiedzieć, co i przed kim mamy promować. To po części tłumaczy impas, który obserwujemy. Każde pospolite ruszenie, którego efektem miała być spójna koncepcja budowy nowoczesnego, pozytywnego wizerunku Polski, kończyło się w zasadzie niczym.

A przecież, patrząc na istotę sprawy z marketingowego punktu widzenia, budowa marki Polska musi się opierać na podobnych zasadach jak każdej innej marki. Konieczne jest określenie adresatów przekazu, strategii, wskazanie hierarchii celów i – oczywiście – nastawienie się na to, że zanim będą efekty, musi upłynąć trochę czasu. To oczywiste, a jednak dotąd nie udało się tych reguł zastosować.

Krajowa Izba Gospodarcza już lata temu przygotowała Program Marketingu Narodowego. Korzystając ze wsparcia światowej sławy eksperta w dziedzinie brandingu Wally'ego Olinsa, stworzyliśmy podstawy teoretyczne skutecznej promocji i budowania marki Polska. Niestety, nasze prace nie spotkały się z większym zainteresowaniem administracji.

Czekając (jak długo jeszcze?) na stworzenie skutecznego sytemu promocji Polski, warto się skupić na promocji polskich sukcesów. To one, odpowiednio nagłośnione, staną się elementami wizerunku Polski jako nowoczesnego państwa.

Przekonywanie o polskich sukcesach powinniśmy zacząć od własnego podwórka. Osiągnięcia firm są często bardziej znane za granicą niż w kraju. I tego zaniedbania nie da się zrzucić na jakąkolwiek władzę. Na szczęście to się zmienia. Dobrym przykładem może być KGHM, który – przy okazji przejęcia kanadyjskiej Quadry – nie tylko wyjaśniał korzyści z transakcji, lecz podkreślał, że dzięki niej polski koncern staje się globalną marką, obecną na czterech kontynentach.

Polscy przedsiębiorcy mają potencjał, by realnie przyczynić się do wzmocnienia pozytywnego wizerunku kraju. Polska jest i będzie oceniana na świecie przede wszystkim przez pryzmat gospodarki i wiarygodności rynku. Najpierw jednak sami przedsiębiorcy muszą być przekonani, że państwo daje im szansę na sukces, a nie działa jak hamulcowy. Złota zasada liberalizmu – po pierwsze, nie przeszkadzać – ma tu kluczowe znaczenie.

Mam wrażenie, że niewiele osób potrafi powiedzieć, co i przed kim mamy promować. To po części tłumaczy impas, który obserwujemy. Każde pospolite ruszenie, którego efektem miała być spójna koncepcja budowy nowoczesnego, pozytywnego wizerunku Polski, kończyło się w zasadzie niczym.

A przecież, patrząc na istotę sprawy z marketingowego punktu widzenia, budowa marki Polska musi się opierać na podobnych zasadach jak każdej innej marki. Konieczne jest określenie adresatów przekazu, strategii, wskazanie hierarchii celów i – oczywiście – nastawienie się na to, że zanim będą efekty, musi upłynąć trochę czasu. To oczywiste, a jednak dotąd nie udało się tych reguł zastosować.

Zanim Wyjedziesz
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte. Na razie na próbę
Cykl Partnerski
Miasta w dobie zmiany klimatu
Turystyka
Nie tylko Energylandia. Przewodnik po parkach rozrywki w Polsce
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: W Grecji Mitsis nie do pobicia
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017 pomaga w pracy agenta
Turystyka
Kompas Wakacyjny 2017: „Strelicje" pokonały „Ślicznotkę"